Góra wilków

Asha

Tak, zmiany mogą okazać się dobre - uśmiechnęła się. - Właściwie to ja tam też jeszcze nie byłam. - Wstała, przeciągając się. Przez przypadek musła końcówką kity bark basiora - Przepraszam - powiedziała. Następnie odwróciła się w stronę szlaku i zaczęła iść coraz szybciej aż w końcu chód przerodził się w bieg. Skinęła lekko głową w stronę Beherita dając mu tym samym znak by podążał za nią lub obok niej.

Beherit

Wilk jeszcze raz spojrzał jakby tęsknie na obłoki sunące powoli po niebie i wstał z ociąganiem. Ruszył za waderą, po chwili przyspieszając kroku.

Legenda

Przyszła po krótkiej nieobecności w Krainie. Była załatwić ważną sprawę rodzinną. Wygrała. Odbywała walkę ze swym podłym bratem i... Wygrała... Zabiła go... Wypełniła swoją misję, która trzymała ją przy życiu. Z jej pyska leciała strużka krwi. Jej lewa, przednia łapa była prawie rozszarpana do kości. Utykała. Podeszła do jednej z wystających skał i upadła bezwładnie na ziemię.

Shade

Wędrowałam, aż doszłam w to miejsce. Rozejrzałam się dookoła zastanawiając co dzisiaj mogłabym porobić... Nagle poczulam krew innego wilka. Odwróciłam się szybko i zauważyłam Evanę. Podbiegłam do niej.
- Mogę jakoś pomóc? - przyjrzałam się jej raną.

Legenda

Ocknęła się. Było już jej lepiej. Siły wracały, a rany zaczęły pomału się goić - Nie... Dziękuję - powiedziała cicho próbując wstać.

Shade

Uśmiechnęłam się do niej delikatnie.
- To dobrze.

Kain

Wszedł powolnym krokiem. Zapach krwi. Zmarszczył nos, odchylając uszy do tyłu. Podbiegł do wilczyc. - Nie powinnaś wstawać. Trzeba to opatrzyć. - rzekł do wilczycy.

Legenda

- Nic mi nie jest - powiedziała i znów opadła na ziemię. Gdy pomyślała o tym jak wykiwał ją brat z pyska znów poleciała jej krew.

Shade

- Eva... - powiedziałam cicho. - Zaraz wracam. - powiedziałam i pobiegłam.

Wróciłam po koło 15 minutach. W pysku trzymałam opatrunki i to co mogło się przydać.
- Pomogę...

Kain

Nagle otarł krew z jej pyska. Sam zlizał ją po chwili z swojej łapy. - Te opatrunki to nie wszystko. - powiedział. Zaczął grzebać w swojej torbie.

Shade

- Ja nic więcej nie znalazłam. - powiedziałam cicho. - Ale też się przyda.

Legenda

Spojrzała na niego. Zaczął jej kogoś przypominać - Czy to ty jesteś Zakiro? - spytała po krótkiej chwili szukania w pamięci.

Kain

- Tak mnie zwą. - powiedział. Wyciągnął maść oraz kawałek bandaża. Delikatnie wyprostował jej łapę i zaczął smarować ranę maścią. Miała ona zielony kolor i woń ziół.

Legenda

- Dziękuję - powiedziała po chwili. Zaczęła wpatrywać się w opatrunek. Wypluła krew, która napływała jej do ust.

Kain

Obwiązał łapę bandażem. - Masz gdzieś jeszcze rany? - spytał, znów zaczął grzebać w swojej torbie.

Shade

- Chcesz wody? - spojrzałam na nią pytająco. - Jeśli chcesz, to przyniosę.

Legenda

- Już nigdzie - skłamała - Shade nie fatyguj się. Sama pójdę do wodopoju - uśmiechnęła się do wilczycy.

Shade

- Przyniosę Ci! Naprawdę! To dla mnie nic. - powiedziałam uśmiechając się do niej. Byłak imś bliskim dla Szasty, więc była także bliska mi. Chcociaż jeszcze się nie znałyśmy.

Kain

- Może masz krwotok. Dużo krwi wypluwasz? - spytał. Schował maść, patrząc na wilczycę. Zmrużył ślepia.

Legenda

- Trochę - odparła. Nie chciała pomocy. Nie chciała by inni się fatygowali - To nic - szepnęła