Idealne Jezioro

Massacre

Mass uśmiechnął się do wadery.
-Skoro chcesz udowadniać innym rzeczy nie możliwych to proszę bardzo.- rzekł, a uśmiech nie schodził mu z pyska.
-A co do Twojego wyglądu... To wiem to bo widać po Tobie, że skoro teraz jesteś urodziwa to ośmielę się pomyśleć jak będziesz wyglądała w przyszłości gdy dorośniesz.- oznajmił jej krótko lecz na temat.
Popatrzył się jeszcze w niebo. Czekał na reakcję samicy.

Komatta

- Wszystko jest możliwe, po prostu potrzebne są chęci i zaangażowanie.. - Mruknęła cicho pod nosem wbijając wzrok w ziemię. Miała nadzieję, że będzie potrafiła do wszystkiego podejść w takowy sposób. Lecz nie mogła być tego pewna..
- U-urodziwa? - Spytała podnosząc szybko błyszczące oczy.. Tak, było jej trudno wymówić to słowo. W sobie nie widziała nic urodziwego, nic odróżniającego ją od innych, zupełnie. Więc dlaczego Massacre to mówił? Po chwili potrząsnęła łebkiem. Zadarła łeb i spojrzała w górę na zachmurzone niebo.
- Wybacz mi proszę, ale pozwolisz, że się oddalę. Z pewnością się jeszcze zobaczymy. - Uśmiechnęła się i kiwnęła łebkiem na pożegnanie. Skoro spotkali się teraz, a i spotkali się wcześniej to po raz kolejny zapewne też będzie.. Odwróciła się i podreptała w swoją stronę.

z.t

Milkyway

Łukowato wylądowała tu Milky. Po złożeniu skrzydeł obejrzała się na młodą smoczyce. Przyleciała tu, bo uwielbiała to jezioro, które było chyba najbardziej obfite w ryby w całej krainie. Woda mogła być zimna, ale to raczej nie będzie przeszkadzało gruboskórym gadom. Jeśli jednak młoda nie będzie miała ochoty na ryby można zawsze podlecieć do pobliskiego lasu. Jednak w tych kwestiach Milky bywa jaroszem i nie je leśnej zwierzyny. Boi się że może zjeść kogoś rozumnego. Milky podeszła do jeziora oczekując młodej.

Shaeera

Shaeera przyleciała tu zaraz za białą smoczycą, której imienia notabene dalej nie znała. Również podeszła do lądowanie. Może nieco krzywo, ociupinkę za szybko, bardzo nieskoordynowanie, ale grunt, że się udało. A bruzdy w ziemi w końcu zniknął, zmyje je kilka deszczy lub roztopy.
Malutka smoczyca w podskokach podbiegła do towarzyszki. Spojrzała z zaciekawieniem na jezioro.
- Co będziemy jeść? - zapytała.
Cieszmy się, bowiem jest to tylko jedno pytanie z miliardów krążących po główce Shy.

Milkyway

Spojrzała na lądowanie młodej. Naprawdę wyglądało coraz lepiej. Z radością przyglądała jak ta biegnie do niej w podskokach. Była taka radosna i młoda. Odpychając narastającą nostalgie odpowiedziała na pytanie:
- Ja lubię jeść ryby. Nie jem dzikich zwierząt z lasu. A ty co lubisz jeść?
Miała nadzieję, że nie zwierzynę. A jeśli już to jakąś głupią jak zające czy niedźwiedzie.

Shaeera

- Raz byłam w cukierni i tam były takie pyyyszne naleśniki! To naleśniki lubię jeść. Są najwspanialsze na świecie. Zazwyczaj jednak jem roślinki, które są niedobre. Bo nie uciekają. Łatwo je złapać. Nie potrafię łapać ruszających się zwierząt.
No cóż... Sha była dość młoda. Nikt jej polować nie uczył. Dobrze, że przynajmniej jadła tych roślinek dość dużo, by nie odbiło się to jakoś strasznie na jej zdrowiu.
Sha podskoczyła jeszcze kilka razy, po czym wsadziła łepek pod wodę, wypatrując ryb. Te jednak natychmiast pouciekały poza zasięg wzroku, kryjąc się w szuwarach.
Wynurzyła łeb zawiedziona.
- A jak je złapiemy?

Milkyway

Czyli Shaeera lubi słodkości. To całkiem tak jak Milky, tylko że w innej postaci. Ona nie mieści się w żadnym budynku. Zażyczyła w duchu młodej, żeby była stosunkowo małym smokiem, bo i takie się zdarzają. Nie dziwiła się niechęci do roślinności. To w prawie żadnej postaci nie jest dobra. Chociaż jagody i arbuzy, z ciepłych krajów, są dobre.
- Bardzo łatwo łapie się takie ryby. Musisz zanurzyć połowę paszczy w wodzie i znieruchomieć. Po chwili ryby same do niej wpłyną. Można jeszcze za nimi ganiać pod wodą co jest niezłą zabawą.
Ten drugi sposób był ulubionym Milky. Niestety lepiej się sprawdzał w morzach i na głębokich wodach. Trzeba było przyznać, że ryby są bardzo głupie i łatwo uśpić ich czujność, o ile jakąś mają. Milky weszła do wody. Było w niej tak przyjemnie. Pływanie bardzo przypominało latanie i to się podobało Milky. Najpierw zanurkowała, aby sprawdzić dno. Gdy już znalazła idealne miejsce - gdzie będzie mogła stanąć zanurzona aż po szyje - stanęła tam, otworzyła szeroko paszcze i zanurzyła dolną część żuchwy. Musiała wyglądać śmiesznie, ale to był najłatwiejszy sposób zdobycia pożywienia. Zachęcająco spojrzała na Shaeere. Właściwie to nie musi robić tego co ona. Może ma ochotę na coś innego?

Shaeera

Sha chyba "ganianie" zrozumiała dość dosłownie. Biegiem wpadła do jeziora, rozchlapując wodę na wszystkie strony. Gdy dobiegła do miejsca, gdzie głębokość była odpowiednia, to nie zwalniając zanurkowała. Przycisnęła skrzydła do boków, posługując się wyłącznie łapami. Zanurzyła się tak głęboko, że niemal leżała na dnie. Ciśnienie wciskało jej dziury uszne do wewnątrz.
Przed oczyma mignął jej duży okoń. Ruszyła za nim w pogoń. Dogoniła go i otworzyła paszczę, chcąc go połknąć...
Po czym natychmiast go wypluła. Ryba usiekła gdzieś poza zasięg Shy. Ta zaś popłynęła ku powierzchni.
- Ryba mnie ugryzła! - zawołała.
Nie wiedziała, że z okoniami lepiej uważać. Miały one tę nieprzyjemną właściwość, że jak się je łapie, to otwierają płetwy. Płetwy te zaś są zbudowane z mocnych, kłujących ości. Ości owe właśnie wbiły się w paszczę smoczycy. Wnętrze paszczy to takie niewdzięczne miejsce, gdzie nie ma łusek. Skoro ich nie ma, to nie chronią. Ryba uciekła więc nietknięta, zaś Sha obiecała sobie, że więcej żadnej ryby nie weźmie do pyska, póki ta żyje.