Las Śniegu

Jahami

Przeciągnęła się leniwie, po czym musnęła pyskiem trawy.
- Taa..
Zamyśliła się, aczkolwiek było to chwilowe.
- Ahh, tak tak. Miło poznać, zwą mnie Jahme.
Mruknęła z dezaprobatą.
Nie lubiła początków.. zawsze były nudne. A potem, potem ciężką rozkręcić, no chyba, że ktoś ma dar porozumienia się z Jahme.

Miyo

Uśmiechnęła się kącikiem pyska i spojrzała przed siebie w niebo - Jesteś tu nowa? - spytała i machnęła pare razy ogonem - Nigdy wcześniej cie tu nie widziałam - dodała po chwili i zerknęła na chwilę na wilczycę, acz zaraz przeniosła wzrok w poprzednie miejsce.

Jahami

- Nowa ?
Uśmiechnęła się, lecz bez większego entuzjazmu, może był on ciut większy, jak poprzednio, ale niezbyt wielki, by odnosił się do radości.
- Nie, nowa raczej nie. Po prostu ostatnimi czasy mało pokazywałam się na terenach. Siedziałam w jednym miejscu, tyle co wychodziłam tylko aby coś upolować, ale raczej nie spotykałam żadnych wilków.
Wytłumaczyła. Zainteresowała się trochę, a raczej próbowała jakoś rozkręcić. Co przeważnie jej nie wychodziło, ale czemu miałaby nie próbować?
- A Ty ? Stały bywalec ?

Miyo

Roześmiała sie lekko i spojrzała na wilczycę - Stały bywalec? - powtórzyła pytanie Jah - No można tak powiedzieć, choć nie jestem tu bardzo długo - odezwała sie po chwili ciszy. Przeciągnęła się i zeskoczyła z drzewa. Usiadła opatulając łapy ogonem - Masz tu jakąś rodzinę? - spytała. Dzisiaj ją natchnęło na 'nowe' znajomości.

Jahami

- Za moich czasów Cię nie widziałam.
Wzdrygnęła. Odwróciwszy pysk machnęła ogonem, delikatnie ocierając jego końcówką trawy.
- Rodzina ? Nie, ja nie mam rodziny.
Mruknęła obniżając nieco pysk.
- W zasadzie nie mam tutaj nikogo, już nawet nie pamiętam kogo znałam, z kim rozmawiałam. Dużo czasu minęło. A Ty ?

Miyo

- No ja mam rodzinkę - mruknęła cicho. Zaczęła grzebać pazurem w ziemi. Spojrzała na wilczycę i lekko ziewnęła - Być może. Nie jestem tu znowu bardzo długo. Należysz do jakiejś watahy? - spytała po chwili zamyślenia.

Jahami

- Niegdyś Ognia, aczkolwiek nie wiem czy nadal tam należę.
Mruknęła bez okazywania większego entuzjazmu.
- Czasem fajnie jest mieć do kogo otworzyć pysk.

edit

Jahme uznała, że już na nią pora. Przecież nie spędzi całego swego czasu w tej okolicy obrośniętej chaszczami. W uproszczeniu - drzewami. Uniosła zad do góry, skinęła pyskiem do wilczycy, po czym przyspieszyła kroku.. podążyła drogą którą tu przybyła.

Cole

Przybiegł tutaj pełny werwy, skoczył na jakąś zaspę. Jako, że miał śnieżnobiałe futro idealnie wtopił się w tło. Nie było go widać. Zamknął ślepka, żeby ich błękitny kolor nie zdradził jego pozycji. Czekał na nią.

Sune

Chwile później zjawiła się Sune. Rozejrzała się dokoła. Od razu zlokalizowała Cola. Uśmiechnęła się cwaniacko - Hmm, gdzie on może być? - zapytała głośno, udając, że nie może go znaleźć - Tutaj go chyba nie ma. Pójdę poszukać gdzie indziej - dodała i zaczęła stawiać zdecydowane, wolne kroki w stronę wyjścia.

Cole

Myślał, że go nie widzi i wyskoczył do góry lądując na łapach tuż przed nią. Zagrodził jej swym grzbietem wyjście. Pyskiem przejechał po jej boku brzucha. Był lodowaty ponieważ leżał przed chwilą w sniegu, ale on kochał mrozy.

Sune

Uśmiechnęła się do niego - Kocham Cię - rzekła z czułością. Otarła swoim pyszczkiem jego i położyła się na śniegu. Tylko jej turkusowa chustka odznaczała się na białym puchu.

Cole

- Taak...a ja myślałem, że już dawno o mnie zapomniałaś. - zaczął się z nią droczyć i okrążał ją dookoła wodząc bezczelnie wzrokiem po jej ciele.

Sune

- W takim razie cieszę się, że wyprowadziłam Cię z wielkiego błędu - odrzekła patrząc na wilka. Po chwili wstała i dała mu słodkiego buziaka w sam środek pyszczka. Była szczęśliwa, że znów jest u jego boku.

Cole

- Nie bądź taka pewna. - parsknął śmiechem i zmrużył lekko ślepia na jej buziaka. - No to teraz będę trudnym facetem. - pomyślał i śmiał się w duchu.

Sune

- Tak? Więc muszę Ci jakoś udowodnić jak baardzo Cię kocham - odrzekła. Złapała go za łapkę i pociągnęła do siebie. Objęła go mocno i zaczęła się prowokująco wpatrywać w jego ślepia.

Cole

- Ech...- odsunął się z poważną miną. Pomyślał sobie o czymś. Trochę go to zdenerwowało, ale cóż. - Muszę iść. - mruknął i odszedł wolnym krokiem z tego miejsca przecinając Las Śniegu swymi krokami. Zniknął w oddali.

Sune

'Ależ on ma humorki' pomyślała. Nie zdziwiło jej to, gdyż już wiele razy ją tak nagle zostawiał. Wstała, popatrzyła na niego chwilę i wybiegła.

Miyo

Shade

Przybiegła do Lasu z wnuczką na grzbiecie. Delikatnie zdjęła ją z siebie. Niedaleko nich błąkało się stado karibu. - Gotowa?

Charlie

- Tak! - krzyknęła. Rozpierała ją energia. Miała ochotę zapolować na jakieś zwierze, poczuć jego krew. Kochała walkę. Rozejrzała się dokoła.