Forum O wilkach Strona Główna
  FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy  Galerie   Rejestracja   Profil  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  Zaloguj 

Nawiedzony Las

To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiekTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Forum O wilkach Strona Główna -> Lasy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Autor Wiadomość
Taharaki
Latający Wilk


Dołączył: 05 Mar 2011
Posty: 3536
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Otchłani Nienawiści
Płeć: Samiec

PostWysłany: Nie 14:45, 03 Cze 2012 Temat postu:

Och Taharaki i współczucie? Nie, zdecydowanie to nie to. Widocznie pchało go ku źródle ów przerażającego płaczu uczucie całkiem inne, jakże odmienne. Czy to była już tylko zwykła ciekawość? A może coś znacznie głębszego? Czy przypadkiem samiec nie zdenerwował się tym, jak został potraktowany? Czy nie uznał, iż takiej zniewagi nie przepuści płazem? Tak czy inaczej: ze współczuciem, czy też zwyczajną dla niejednego chęcią pomocy nie miało to zbyt wiele wspólnego - o ile cokolwiek. Tak, bywał egoistą. Tak, aż nazbyt często. Tak, tylko przy niektórych istnieniach stać było go na to, by te potężne dawki samolubstwa jakby uciszyć. Zdecydowanie, obca, rycząca istota do grona tego nie należała. Co się będzie wysilać? No, chyba, że uzyska jakieś korzyści, wtedy można by pomyśleć. Niemniej jednak był tak zaabsorbowany podążaniem tropem (taką miał przynajmniej nadzieję) ów dziwnego stworzonka, że prawdę powiedziawszy nie zauważył, iż burza minęła, odeszła w niepamięć. Liczyło się tylko jedno: stworzonko. Już mu powie, co o tym wszystkim sądzi. Oj, nie będzie przebierać w słowach, za tego guza to mu zapłaci srogo! Jak mawiają: ta zniewaga krwi wymaga, a co jak co, ale pamiętliwy i mściwy to Taharaki być potrafił.

Kiedy ujrzał zjawę, znieruchomiał. Ciemność go nie ruszała, jego przeznaczeniem była przecież noc. Ale te czarne łzy, te guziki, wygląd tego... dziecka? Czy mógł zaryzykować i ów stworzenie tak nazwać? Prychnął donośnie, demonstracyjnie, słysząc prośby tamtego. Kimże on jest, coby mu rozkazywać? Kiedy z mroku wyłoniły się łapska, odruchowo się cofnął, dając niejako pole popisu instynktowi samozachowawczemu. Warknął nieprzyjemnie, jeżąc się od karku, aż po sam kraniec ogona. Zmierzył ganiącym spojrzeniem psa który nawet nie drgnął, aby pomóc swemu panu. Gdy chlopiec umarł, a basior został sam z psiskiem, warknął w jego stronę:
- Jesteś z siebie dumny?! - proszę, proszę. Oto ukazała się wyższość dzikiego wilka nad parszywym kundlem. Ludzie sobie to - to udomowili, licząc na ich obronę. Marny ich los. Naiwne, dwunożne istoty. Obszedł go dookoła, mierząc gardzącym wejrzeniem jasnych oczu, po czym rzucił się w pustkę, gnając w stronę, gdzie zniknęły łapska. Czy to samobójstwo? Istnieje taka możliwość. Co się zmieniło w sercu basiora? Przejął się losem zjawy? A może chciał po prostu udowodnić swoją wyższość? Któż to wie?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
April
Dorosły


Dołączył: 12 Lis 2011
Posty: 900
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Nie 16:52, 03 Cze 2012 Temat postu:

April zmierzała przed siebie a wyjścia wciąż nie było. Gdyby chociaż ta mgła opadła... Wszystko stałoby się prostsze. Los nie był jednak łaskawy. Wilczyca zatrzymała się gwałtownie, gdy wokół zapadły egipskie ciemności. Wytężając wzrok, zdołała zauważyć małego zielonego świetlika zmierzającego w jej stronę. Ale czy to na pewno był owad? Wraz ze zmniejszaniem się odległości między światełkiem a wilczycą, traciła pewność co do tego.
- Haaaloo...? - zapytała niepewnie, licząc że ktoś jej odpowie. W takiej chwili nie pogardziłaby nawet zrzędzeniem Hex'a. Głosy postanowiły ją chyba opuścić w takiej chwili. Wadera powoli przeszła parę ostrożnych kroków. Usłyszała szelest stóp. Wielu stóp. Zatrzymała się, wpatrując się w otaczającą ją czerń. Gdy obok niej zapaliła się lampka, zaskoczona odskoczyła od źródła energii. Dziewczynka wyglądała co najmniej niepokojąco. Wilczyca otworzyła pysk by coś powiedzieć, lecz przerwało jej ostrzeżenie nastolatki. Nie zdążyła nawet zadać istotnych pytań, kiedy czarne dłonie zadusiły czarnowłosą istotkę. April chwilę wpatrywała się w pustą przestrzeń pozostałą, po tajemniczym dziecku. W nawiedzonych lasach pewnie często zdarzają się takie sytuacje, prawda? Chyba nie powinna się niepokoić, co? Wilczyca uśmiechnęła się, robiąc dobrą minę do złej gry. Zerknęła na czarnego kocura, kotkę, czymkolwiek to było. W każdym razie ucieszyła się widząc zwierzaka. Powszechnie wiadomo, że wilczyca uwielbia te istoty. Szkoda tylko, że działa to tylko w jedną stronę.
- Kiiciii, kiiciii, choodź tu koootku - zawołała przymilnie, pochylając się w jego stronę - Choodź maaaleńki, nic ci nie zrobię. Wiesz jakie maaasz śliczne oczkaaa? Wieesz? Zaraz spraaawdziimy dlaczegoo świecą... - powiedziała wysuwając zachęcająco łapę. Nie żeby chciała mu coś zrobić, po prostu obcowanie z kotami sprawiało jej przyjemność. A, że te jej nawoływanie brzmiało jakby miała go zamiar zaraz złapać i wrzucić do worka... Cóż, przyzwyczajenie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carly
Latająca Beta Wody, Szpieg


Dołączył: 26 Lip 2009
Posty: 4931
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: carlyfornia :3
Płeć: Samica

PostWysłany: Wto 11:40, 05 Cze 2012 Temat postu:

Psisko zmrużyło ślepia, jakby chciało wymownie spojrzeć w stronę Taharakiego. Wzrok jego budził w wilku pewien rodzaj niepewności. Przemawiał do niego niemo, w tak specyficzny sposób, że Taharaki.. cóż.. niby nic nie rozumiał, a jednak odczytywał podświadomie rządania - chodź za mną. Pies swą posturą reprezentował rasę dobermana, sporego. Widać, że mógłby obronić to dziecko. I widać, że nic nie mógł dla niego zrobić. Obraniał go jak mógł. Bo tylko jego nie dosięgają czarne ręce. Patrzał chwilę na swego towarzysza, błyskając bursztynowymi ślepiami. Wkrótce zaczął kierować się w przód, podświadomie namawiając wilka, by szedł za nim.

Zielone ślepia zmrużyły się, trzymając April w pionie i nakazując pełną powagę. Sprawa była poważna, kot to wiedział. Tak jak pies chłopca, kot był opiekunem duchowym dziewczynki. Zafalował ogonem, nie wydając przez ani chwilę z siebie odgłosu. Coś od niego biło. Powaga, pewien rodzaj magii. Nakłaniał samą postawą, by uwierzyć, że tylko w nim nadzieja. Bowiem tylko on może pomóc swej pani, którą chronił całym sercem. I jego ciemne ręce nie dosięgały. Zwierzęta były czystymi duszami. Podświadomy przekaz brzmiał "chodź ze mną", którego, choć samica nie słyszała, mogła w niewiadomy sposób zrozumieć. Kot zaczął podążać przed siebie, prowadząc April.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Taharaki
Latający Wilk


Dołączył: 05 Mar 2011
Posty: 3536
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Otchłani Nienawiści
Płeć: Samiec

PostWysłany: Wto 17:24, 05 Cze 2012 Temat postu:

Zatrzymał się gwałtownie, kiedy ten przemówił. Przemówił? Jasne, tylko czemu mordy nie otwierał? Dziwne. Ale kto by się przejmował? Spojrzał na tamtego z pogardą, lustrując jego posturę. Nie był to pudelek, ratlerek czy york. Był to kawałek psa. A nawet nie drgnął. W przekonaniu Taha było zupełnie inaczej, niźli opisał to MG. Taharaki bowiem żywił odrazę względem ciemnego zwierzęcia, które jego zdaniem mogło zrobić o wiele więcej, aby uratować chłopczyka. Iść za nim? Najchętniej opuściłby ten las, wracając po April. Niemniej jednak wszelkie zapachy, smaki, widoki... wszystko mieszało się w jedno. Tracił orientację w terenie - to trzeba z czystym sumieniem przyznać. Warknął nieprzyjaźnie w ciemność, jakby ostrzegając co, co w niej się kryje. Taaa, takie to odważne. Ciekawe, jak ciemne łapska pogrywałyby na innym gruncie. Każdy jest kozakiem, kiedy gra na własnym terenie w zabawę, której reguły i zasady sam wyznacza. Przeniósł spojrzenie na dobermana, o ile userka może tak go nazwać. Zjawa, pustka i ciemność. Sam nie wiedział, co przerażało go bardziej. Ostatecznie jednak zdecydował się podążyć za psem, choć utrzymywał spory dystans, a kroki stawiał ostrożnie, nieufnie lustrując spojrzeniem to zwierza, to znowuż otoczenie. To wszystko było co najmniej... dziwne...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
April
Dorosły


Dołączył: 12 Lis 2011
Posty: 900
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Śro 17:55, 06 Cze 2012 Temat postu:

Kot nie był zwykłym zwierzęciem i April była tego pewna. Jego spojrzenie zdawało się coś przekazywać... Wydawało się, że wie o co chodzi wilczycy, ale z jakiegoś powodu chce żeby przestała się wygłupiać i podążyła za nim. Niespotykane zachowanie. Wadera ruszyła za oddalającym się futrzakiem, co jakiś czas próbując przywołać go do siebie. Czy pójście śladem kota jest rozsądnym posunięciem? Dziewczynka, którą przed chwilą spotkaliśmy, nie skończyła dobrze. Wręcz tragicznie. Cokolwiek czai się w tym lesie, na pewno nie jest przyjaźnie nastawione do obcych. Jak mówiła ta nastolatka? Ona cię zabiję, ona pożre twoje serce.... April zbyt lubiła swoje serce, by tak po prostu je oddać. Czy poradziłaby sobie w razie zagrożenia? Z drugiej strony zielonooki towarzysz roztaczał wokół siebie aurę bezpieczeństwa. Prowadził waderę i wiedział co robi. Tylko skąd pewność, że to nie jest podstęp? W każdym razie wilczyca puściła mimo uszu wszelkie ostrzeżenia. Może umysł szaleńca nie mógł, lub nie chciał dostrzegać pełni niebezpieczeństwa? A może po prostu tak bardzo zależało jej na złapaniu kota? Najprawdopodobniej obie teorie są prawdziwe. Biegła tak za czarną, futrzastą istotą nawet nie patrząc czy na drodze nie stoi drzewo, kamień czy coś innego. Zresztą w tej mgle i tak nic nie zauważała.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carly
Latająca Beta Wody, Szpieg


Dołączył: 26 Lip 2009
Posty: 4931
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: carlyfornia :3
Płeć: Samica

PostWysłany: Czw 12:57, 07 Cze 2012 Temat postu:

Teraz znowu piszę dla was obojgu.

Oba zwierzęta prowadziły swoich towarzyszy w zupełną ciemnośc. W świadomości mogło narastac pytanie - czy świat może ciemniec aż tak bardzo, z sekundy na sekundę, czy w ogóle może byc jeszcze ciemniej? W istocie. Mgła wydawała się byc coraz bardziej ponura i mroczna, a także tak cicha, że aż dudniła w uszach. Wkrótce stała się tak głęboka, że pracujące narządy wewnętrzne Taharakiego i April dudniły w uszach właścicieli. To było wręcz nie do zniesienia. Chciałoby się natychmiast stąd uciec, ale coś pchało do przodu. Niewysłowiona moc, ciekawośc, zmieszanie zmysłów. Myśli było słychac głośniej niż kiedykolwiek. Taka cisza przerażała i niszczyła. Ale oni jeszcze nie mogą zginąc. Mają misję do wypełnienia, która została im przeznaczona. Wkrótce ciemnośc zaczęła ustawac, zupełnie, jakby wychodziło się z jakiegoś tunelu. W gruncie rzeczy, wcale nie wyszli z lasu, a w nim nadal było ciemno. Była to iluzja spowodowana siłami, tymi samymi, które prowadziły wszystkie cztery zwierzęta przez całą drogę. Taharaki i April spotkali się, gdy z ciemności wyłonił ogród starego, opuszczonego domu - nawet nie wiadomo w jakiej chwili. Spotkali się, ale nie widzieli siebie, nie czuli, ani nie słyszeli. Tylko kot i pies wiedzieli o swojej obecności, a także obecności swoich towarzyszy. Ogród był opuszczony. Gdzieś niedaleko stała tabliczka dotknięta zębem czasu, z napisem "Różowa Willa". Może w dalekiej przeszłości była różowa.. ale dziś po prostu budziła grozę. Dach był przedziurawiony, schody krzywe, balustrady wyłamane, okna wybite. Kwiaty już dawno uschły. Dopiero teraz można było słyszec świszczący dźwięk wiatru, który tańczył rezolutnie wokół zaniedbanej rezydencji. Stali zatem w ogrodzie, a ciekawośc pchała ich do środka domku, którego obszar zdawał się byc pod szarym niebem usłanym deszczowymi chmurami, ale nie padał z nich deszcz - wiał wiatr. Za granicami ogrodu i domku nadal rozciągała się porażająca ciemnośc..


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Carly dnia Czw 12:59, 07 Cze 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Taharaki
Latający Wilk


Dołączył: 05 Mar 2011
Posty: 3536
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Otchłani Nienawiści
Płeć: Samiec

PostWysłany: Czw 13:41, 07 Cze 2012 Temat postu:

Kiedy zaczął słyszeć dość wybitnie bicie własnego serca - niespokojne, nerwowe i ani trochę nie regularne - pierwszy raz odczuł aż taki dyskomfort. Stanąłby po prostu i pognał na oślep w przeciwnym kierunku - tam, skąd przyszedł. Wróciłby do jakiegoś punktu. Trudno. Ale logika rzekła, iż gdyby przecie biegł cały czas naprzód, kiedyś musiałby opuścić ten przerażający, ciemny las. Zamiast tego jednak łapska jego, jakby całkiem umysłowi nieposłuszne, podążały za psem, ciągnąc całe taharakowe cielsko w ciemność. Miał dość. Zdecydowanie. Ileż można? Przecież kompletnie tutaj zeświruje, a jego ukochana będzie do w psychiatryku odwiedzać, czasami może przynosząc coś na osłodę życia - jakąś czekoladkę czy coś... A może by się odwróciła? Tak czy inaczej, nie czas na przemyślenia. A już na pewno nie na te w takim typie.

Kiedy oczom jego ukazało się jakieś takie... jasne coś, czego jednak światłem nazwać nie mógł, przymrużył ślepia. Zbyt długo był w ciemności, by móc cokolwiek dostrzec. Budynek? W środku lasu? Pokręcił łbem, bowiem ani trochę nie podobała mu się sytuacja, w której przyszło im się znaleźć. Im, znaczy... jemu. Bo o April nie wiedział. Ogród... taaa, nędzy i rozpaczy, tylko to tutaj kwitło. I to z każdą kolejna chwilą zdawało się, jakoby było ich więcej i więcej... Skrzywił się zdegustowany, po czym postanowił pokonać wszelkie przeszkody i znaleźć się wewnątrz rezydencji. Oparł łapy o parapet, zaglądając przez pozbawione szyby okno do środka. Ruina. Niby czemu pies kazał mu się tu zjawić, co chciał mu pokazać? Zniesmaczony samiec wybił się mocno tylnymi łapami, wskakując do środka. Spróchniałe deski wydały przeraźliwe skrzypnięcie, jakby coś na kształt krzyku - ostrzeżenie, prośba czy kulturalna prośba: wynoś się!? Któż to wie? Mocno stawiając kroki - bo taki miał chód - pokonywał kolejne deski, z nadzieją znalezienia czegoś, co mogłoby mu w jakikolwiek sposób pomóc. W choć minimalnym stopniu. Nadzieja umiera ostatnia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
April
Dorosły


Dołączył: 12 Lis 2011
Posty: 900
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Sob 19:10, 09 Cze 2012 Temat postu:

Całkowicie pochłonięta gonieniem kota, nie zauważyła, gdy nagle całe miejsce rozjaśniło się ,kiedy weszła do ogrodu. Zdała sobie z tego sprawę dopiero po centralnym zderzeniu z tabliczką.
- Różoowaa Willaa? - wychrypiała, masując obolały nos. Dziwny zapach mgły, choć był już ledwo wyczuwalny, nadal podrażniał gardło i struny głosowe. Okrążyła drewnianą informację, jakby sprawdzając czy nie znajdzie wokół czegoś jeszcze. Czegoś co pozwoli jej określić gdzie się w ogóle znajduje.
- Nie wygląda na różową. Nie wygląda nawet gdyby ktoś tam mieszkał, praaawdaaa Heex? - zapytała, mając nadzieję, że głos w jej umyśle odpowie. Niestety nie zamierzał. Oh, jak bardzo chciała teraz go usłyszeć. Zresztą, chciała usłyszeć kogokolwiek. Ta cisza ją przerażała. Zmarszczyła z niezadowoleniem nos. Rzuciła tabliczce pełne wyrzutów spojrzenie. No niech coś powie! Inne przedmioty z nią rozmawiają... Wilczyca stała tak, wsłuchując się w bicie swojego serca. Aż zatęskniła za swoim szaleństwem, które w tej chwili najwyraźniej się ulotniło. A może to wina aury tego miejsca? Jakieś wyższe siły maczały w tym swoje palce. Nie podobało się to April. Powinna stąd uciekać i to natychmiast... Czerń otaczająca zmarniały ogród, wydawała się być jeszcze groźniejsza niż to miejsce. Lepiej znaleźć inne wyjście. Wadera ruszyła w stronę rozpadającego się domu, zatrzymując się co krok, by przyjrzeć się to innej roślinie. W czasach świetności musiało tu być pięknie. Szkoda, że ktoś to wszystko zaniedbał... April pogrążona w rozmyślaniach dotarła do drewnianych schodów prowadzących do wejścia. Starając się robić jak najmniej hałasu - co nie było trudne, gdyż była drobnej postury, wdrapała się na szczyt i uchyliła drzwi. Wślizgnęła się do środka, szukając wzrokiem kota. Gdzie on w tej chwili się znajdował? Przecież przyszła tu tylko po to by go złapać. Powolnych i ostrożnym krokiem ruszyła w głąb pomieszczenia w poszukiwaniu zwierzaka.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carly
Latająca Beta Wody, Szpieg


Dołączył: 26 Lip 2009
Posty: 4931
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: carlyfornia :3
Płeć: Samica

PostWysłany: Nie 14:03, 10 Cze 2012 Temat postu:

Gdy weszło się do domu, natychmiast mogło się uczuc swąd kurzu, który był doprawdy wszechobecny. Wystrój domu może nie był istotny, ale bardzo rzucał się w oczy - stare firanki, meble w staromodnym stylu, jakie często widac u starszych przedstawicieli aktualnego pokolenia. Ściany obklejone porozdzieranymi gdzieniegdzie tapetami, kwiaty w wazonach zwiędnięte. Wyglądało to, jakby ktoś zostawił ten domek na pastwę losu tak z dnia na dzień. Może właściciel zmarł? Ciężko się było oprzec uczuciu, że ktoś nas obserwuje, a już szczególnie w tym miejscu..

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Taharaki
Latający Wilk


Dołączył: 05 Mar 2011
Posty: 3536
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Otchłani Nienawiści
Płeć: Samiec

PostWysłany: Pon 18:11, 11 Cze 2012 Temat postu:

Nie powinno go tu być. Czuł to. Powinien uciekać. Wiedział o tym. Ale on jednak uparcie przemierzał kolejne kroki, szukając. Czego? Ano sam nie wiedział! Stare, spróchniałe deski skrzypiały nieprzyjemnie za każdym krokiem i - choć Taharaki starał się poruszać bezszelestnie jak podczas łowów oraz stawiać delikatnie i ostrożnie łapy - z każdą chwilą odgłosy zdawały się być coraz głośniejsze. Ot, jakby był tu ktoś poza niedawno mianowanym tropicielem. Jego czujne oko (które zdążyło się już przyzwyczaić do raczej słabego oświetlenia tegoż miejsca) ślizgało się po powierzchni obskurnych, gdzieniegdzie porośniętych grzybem, ścian, wyszukując choć niewielkiej wskazówki. Starał się oddychać w sposób niesłyszalny, co w sumie całkiem nieźle mu szło. Nie miał się ani keidy zmęczyć, bo wykonał jeno jeden, jedyny skok. Uszy czujnie postawione, starały się wyłapać każdy szmer, odnaleźć jakieś odgłosy pośród głośnych jęków rozlatujących się klepek.
- Wyjdź. - rzucił spokojnie i krótko, tonem nieco przybierającym rozkazującego wydźwięku. Czuł bowiem, jakby czyjeś obce ślepia mierzyły każdy centymetr jego ciała, kodowały każdy jego ruch. Ogon jego trzymany dość nisko co jakiś czas odkurzył nieco jakąś szafeczkę, o którą to się otarł. Nie podobało mu się w tym miejscu. Już nie chodzi nawet o fakt dziwnych wydarzeń, które poprzedzały jego przybycie do tego domu. Po prostu tutejsza aura... Coś nieznośnego unosiło się w powietrzu śmierdzącym kurzem i starością, może nawet nieco rozpadem czy... rozkładem? Niuch, niuch. Nie, chyba nie...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carly
Latająca Beta Wody, Szpieg


Dołączył: 26 Lip 2009
Posty: 4931
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: carlyfornia :3
Płeć: Samica

PostWysłany: Nie 14:18, 17 Cze 2012 Temat postu:

Czekałam długo na odzew April, ale skoro tak, nie będę zatrzymywac akcji.

Mimo takiego a nie innego odezwu Taharakiego na dziwne "coś", które wciąż go obserwowało, nie poprzestało na swoim działaniu. Wtem jakiś dziwny cień przemknął wzdłuż ściany, a potem po podłodze do sąsiedniego pokoju ze świstem. Poszedł do pokoju.. dziecięcego. Było tam duże łóżko z baldachimem, kilka małych szafeczek, dawno zepsutych, na których leżały lalki bez oczek, z powyrywanymi to rączkami, to nóżkami, a czasem całkiem bez główek. Po podłodze walały się samochodziki bez kółek albo niekompletne pociągi, koń na biegunach wydawał się błyskac jednym okiem z guzika, który mu został. Wszystko zdawało się śledzic wzrokiem oboje wilków. Nagle coś rzuciło się w oczy - niewielkie drzwiczki, może na wysokośc około metra. Dotknięte zębem czasu, stały wmontowane w ścianę prostopadłą do łóżka. Na ścianach widniały szare obrazy..


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Taharaki
Latający Wilk


Dołączył: 05 Mar 2011
Posty: 3536
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Otchłani Nienawiści
Płeć: Samiec

PostWysłany: Nie 14:59, 17 Cze 2012 Temat postu:

Szlaban na psychiczne kino. ^^

Z taharakowego gardła dobył się głuchy warkot, trwający dobrą chwilę. Ostrzeżenie, a może raczej groźba? Zapewne basior warczałby nadal całkiem nieprzyjaźnie, gdyby oto kątem oka nie dostrzegł wyżej opisanego cienia, co to przemknął jakiś tam kawałek od niego. Zastrzygł uchem. Nie, ów coś nie wydawało żadnego innego dźwięku, aniżeli świst zwiastujący zmianę jego pozycji. Pochylił głowę i zamilkł zupełnie, powoli i ostrożnie łapy stawiając ruszył niespiesznie w stronę pomieszczenia, gdzie zniknęło... to "coś". Szedł niemalże bezszelestnie, bowiem udało mu się jakoś wyłapać, które to mniej więcej deski skrzypiały nieprzyjemnie, wszakże już jakiś czas w domu tym, ironicznie nazwanym "Różową Willą", spędził. Kiedy był dość blisko wejścia do ów pomieszczenia, odepchnął się mocno tylnymi łapami, jednym solidnym i długim susem pokonując drzwi. Nic. Pustka. Znaczy... prawie. Przecież było tu pełno jakiś śmieci. Nie wiedział, kto tu mieszkał, pewne jednak było, że to istny niszczyciel. Ciekawe, czy wszystkie dzieci tak dbają o swe zabawki, o swych kompanów niewinnych, dziecięcych harców? Możliwe, iż zastanowiłby się nad tym głębiej, gdyby nie dziwny prostokąt, przypominający nieco... Właśnie... Podszedł bliżej, nadal bacznie i nieco jakby nerwowo rozglądając się dookoła. Drzwi? Dziwne! Tak czy inaczej, zapewne userka Carly wymagałaby ich przekroczenia, za to niedobra istota prowadząca Taharakiego uparcie od początku tejże akcji walczy z silną pokusą robienia jej na przekór... Ale może nie tym razem. Teraz już niezbyt jest jakikolwiek odwrót. Samiec mocno szarpnął za klamkę, mocno popchnął, mocno pociągnął... No po prostu czynił wszystko, coby się dostać do środka.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
April
Dorosły


Dołączył: 12 Lis 2011
Posty: 900
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Nie 15:40, 17 Cze 2012 Temat postu:

// Wybaczcie!

Nerwowo rozejrzała się po opuszczonym mieszkaniu.Opuszczonym? Czy aby napewno?
Wilczyca wyraźnie czuła się obserwowana. To nie było przyjazne uczucie. Dużo gorsze niż czucie się obserwowanym przez kamienie, tabliczki, czy rośliny doniczkowe. Bo nawet ogarnięta szalenstwem, w głębi duszy, wiedziała, że wszystkie schizy są wynikiem jej wyobraźni. Wiedziała to, choć nie była tego świadoma.Nie dopuszczała do siebie tej myśli, nie mogła przebrnąć przez grubą skorupę urojeń. Ta głęboko upchnięta myśl sprawiała jednak, że nie dostawała ataku histerii na widok kawałka żwiru i potrafiła sprawiać wrazenie całkiem normalnej, gdy chciała. Teraz jednak... Teraz oczywistym było, że oprócz niej ( i Taharakiego, o którego obecności nie miała pojęcia) jest tu jeszcze ktoś. I biernie ją obserwuje.Może na coś czeka? Czeka aż April popełni błąd, okaże słabość, a wtedy będzie mógł zaatakować. Bez wątpienia to ''coś'' było złe. Wadera miała dziwne przeczucie, że to nie kto inny jak posiadaczka długich szponiastych rąk, zabójczyni guzikookiej dziewczyki.Nagle wilczycy odechciało się łapania kota, a pojawiła się chęć natychmiastowej ucieczki. Gdzie jednak uciekać? Na zewnątrz, w otaczającą ogród czerń? Nie miało znaczenia, gdzie się uda. Istota, będąca przyczyną całego tego wydarzenia i tak wszędzie ją dopadnie. Pozostało więc jednie przeć do przodu. Podejrzany cień przemykający po ścianach wyrwał April z rozmyślań. Po krótkim wahaniu przeszła parę kroków, przekraczając próg dziecięcego pokoju. Objęła wzrokiem porozwalane zabawki. Oh... Jak dawno ktoś zaglądał tu ostatnio? Podeszła do pokrytych kurzem obrazów. Przetarła je łapą, by coś na nich dojrzeć. Po chwili zainteresowały ją małe drzwiczki w ścianie. Po co budować takie małe przejście? O ile wilk z odrobiną wysiłku przecisnąłby się przez framugę, to dorosłemu człowiekowi sprawiłoby niemałą trudność. Zlustrowała uważnie ściany pokoju. Oprócz obecności cienia, nie zauważyła tu nikogo innego ( Z tego co zrozumiałam, nie widzą się z powodu iluzji? ). Obwąchała drzwiczki, jakby sprawdzając jak dawno ktoś je otwierał. Powoli acz zdecydowanie popchnęła drewnianą powierzchnie. A nuż coś nagle wyskoczy?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez April dnia Nie 15:41, 17 Cze 2012, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carly
Latająca Beta Wody, Szpieg


Dołączył: 26 Lip 2009
Posty: 4931
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: carlyfornia :3
Płeć: Samica

PostWysłany: Wto 10:51, 19 Cze 2012 Temat postu:

]Drzwi były zamknięte, ale nie na klucz. Klucz leżał niedaleko, ale dotknięte zębem czasu framugi już zdążyły zastygnąć w jednym splocie z drzwami i trzeba było mocno szarpnąć, by się otworzyły. W końcu się to udało obydwu wilkom, choć nadal nie wiedzieli, że są tuż obok siebie. Ich obecność wydawała się być wzajemnie wymazana. Otworzone drzwi prowadziły do tunelu w ziemi, ciemnego, w korzeniach drzew i pajęczynach. Mrok kończył się daleko, co zwiastowało niewielkie światełko na jego końcu. Co tam było? Ciekawość parła do przodu.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Taharaki
Latający Wilk


Dołączył: 05 Mar 2011
Posty: 3536
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Otchłani Nienawiści
Płeć: Samiec

PostWysłany: Wto 13:44, 19 Cze 2012 Temat postu:

Choć początkowo samiec starał się chodzić wolno, ostrożnie, nie wydając przy tym zbędnych dźwięków, o tyle właśnie stwierdził, że co ma być, to będzie. Za późno na odwrót. Teraz już pozostała jeno jedna droga. Droga naprzód. Postanowił zatem nie marnować energii na, jak widać całkiem zbędne, starania się, by pozostać niezauważonym. Za późno. Coś wyraźnie wiedziało, iż on tu jest. Tego stanu rzeczy już nic nie zmieni, a bezsensowne trwonienie sił nikomu jeszcze niczego dobrego nie przyniosło. Oto więc chód wilka uległa zmianie, nabierając standardowego, ciężkiego brzmienia. Stawiane niedbale kończyny niosły dość dobrze zbudowane cielsko Taharakiego ku światełku, które zdawało się być tak niedalekie, a zarazem odległe. Zabawne uczucie. Wiesz, że oto przed oczyma masz jakiś tam swój cel, widzisz go i choć próbują Cię przekonać, że czarne jest białe, białe czarne, Ty swoje wiesz. A mimo wszystko meta zdaje się wcale nie przybliżać, choć przecież dzielnie podążasz w jej stronę... Nie przeszkadzały mu pajęczyny, które raz po raz przyklejały się do jego facjaty. Nie był panienką, co to byle pajęczaka się obawia. I chociaż uczucie kleistych nitek, uczepionych pyska nie było zbyt komfortowe, on nadal twardo stąpał naprzód. Uważał jedynie, by nie potknąć się o któryś z korzeni, złowieszczo prężących swoje zdrewniałe części, przedzierając się przez półmrok.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
April
Dorosły


Dołączył: 12 Lis 2011
Posty: 900
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Samica

PostWysłany: Sob 18:10, 23 Cze 2012 Temat postu:

To już było dziwne. O ile samo znalezienie domu w środku lasu było niespotykane, to odkrycie małych drzwiczek i prowadzącego przez nie tunelu było... Niepokojące. Bardzo niepokojące. Ale czy obłąkana wilczyca ma się tym przejmować? Nie wymagajcie od niej przewidywania potencjalnych niebezpieczeństw, to ponad jej zdolności umysłowe.
- Kootkuu! Zaraz cię złapię! - zawołała, jakby zapominając, że przed chwilą drżała ze strachu przed czającym się w ciemności cieniem. Pewnie po tym jak wejdzie do środka znowu ogarnie ja lęk. O proszę, już przekroczyła próg tunelu.
- Idę do Ciebieee! - wesołym krokiem omijała wystające korzenie drzew. Liczyła pająki. Doliczyła do dwudziestu, po czym straciła rachubę. Może to przez atmosferę, która zasłaniała zmysły grubą zasłoną otępienia? A może po prostu była zbyt zajęta ostrożnym stąpaniem to nierównej powierzchni tunelu? W każdym razie nieugięcie parła naprzód, uważając na wszelkie przeszkody. Siły dodawała jej myśl, że na końcu długiego korytarza znajduje się wyjście z ogrodu, albo chociaż willi. Miała już dość błądzenia w labiryncie gałęzi, pragnęła jedynie złapać kota i wrócić z nim do legowiska. Na pewno zaprzyjaźniłby się z Obiektem! Jej pupil stanowczo potrzebował przyjaciela, ostatnio stał się jakiś markotny. Wiadomo, że nie dogada się z kolonią bakterii, potrzebował kogoś swojego gatunku. Pogrążona w rozmyślaniach April nie zauważyła, ze dotarła już prawie do końca tunelu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carly
Latająca Beta Wody, Szpieg


Dołączył: 26 Lip 2009
Posty: 4931
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: carlyfornia :3
Płeć: Samica

PostWysłany: Nie 12:30, 24 Cze 2012 Temat postu:

Oba wilki po wyjściu z tunelu mogły byc nieco zmartwione na samym początku, a raczej trochę później, bo najpierw oślepiło ich jasne światło słońca. Gdy w końcu się rozproszyło, można było ujrzec.. ten sam dom. Jednak w dużo lepszym stanie - Różowa Willa na prawdę teraz była różowa, zadbana, widocznie mieszkała tam jakaś bogata persona. Ogród był bogactwem kolorów, wzorów i kwiatów. Niektóre z nich pachniały tak bardzo, że nie można się było skupic, inne zaś osiągały wielkośc nawet metra. Domek nie był już stary, nie śmierdział starością, nic nie było połamane czy spróchniałe. Doszczętnie połamane wcześniej schodki z prawego boku domu teraz były w świetnym stanie, wskutek czego można było je zauważyc. Na samym szczycie schodków był niewielki balkonik, do którego prowadziły drzwi. Poddasze. Tam się coś działo. Przytłumione dźwięki wydawały się przedstawiac sytuację, iż tam jest coś na wzór.. cyrku. Jakiś gruby, męski głos nieustannie wydawał z siebie pojedynczy śmiech, to "hop, hop, wyżej, duszki!". Zwierzęta wilków nieustannie im towarzyszyły, ale nie mówiły nic, ani nie przekazywały. Intuicja została pozostawiona sama sobie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Taharaki
Latający Wilk


Dołączył: 05 Mar 2011
Posty: 3536
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Otchłani Nienawiści
Płeć: Samiec

PostWysłany: Nie 16:21, 24 Cze 2012 Temat postu:

Zmartwiony? Nie. On był raczej poddenerwowany faktem, że oto choć pokonał wiele metrów, znajduje się nadal na terenie tej nieszczęsnej willi. Tak, jedynie czas się nieco zmienił. Autentycznie był teraz kilka (może kilkanaście?) lat wcześniej. Słodko. Kochał podróże w czasie, naprawdę! Parsknął, dając upust negatywnym emocjom, których z chwili na chwilę rodziło się w nim coraz więcej i więcej. Ciekawe jak długo da radę tłumić frustrację w sobie? No, nic. Spojrzał pytająco na czarnego psa, szybko jednak zdał sobie sprawę z tego, że nie ma co liczyć na pomoc tego parszywego kundla. Głupie to jak but, potrafi tylko sterczeć... Parsknął ponownie, wyraźnie oddając wyraz swej dezaprobaty względem psowatego. Matko Naturo, dlaczego tak paskudnie zepsułaś tak doskonałe, wilcze geny, tworząc coś takiego? Powoli, ciężko i twardo stawiając łapy podszedł do domu. Poruszył uchem, starając się zidentyfikować źródło dziwnych dźwięków. Cyrk? Ale... Taharaki nie znał cyrków, więc o ile userka wie mniej więcej z czym ma do czynienia, o tyle samiec już niekoniecznie. Ludzie, strzelby, usypiające pociski, samochody - jak najbardziej! Ale nie cyrk. Kiedy zdawało się, że oto zidentyfikował miejsce zdarzeń, pognał niczym głupi na strych. Tak, to chyba stamtąd? W sumie sytuacja wydawała mu się co najmniej dziwną, brakowało mu dźwięku nieprzyjaźnie hałasujących, starych desek... Tam przynajmniej była cisza, a tu? Harmider jak mało gdzie!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carly
Latająca Beta Wody, Szpieg


Dołączył: 26 Lip 2009
Posty: 4931
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: carlyfornia :3
Płeć: Samica

PostWysłany: Czw 10:55, 28 Cze 2012 Temat postu:

Dobra, to ja już na April nie będę czekac, odpisze jak będzie i nadgoni akcję.

"Hop, hop, i w górę!" męski baryton śmiał się jak ucieszone dziecko, przez okienko w drzwiach migały różnorodne, przycmione kolory. Wtem wszystko ucichło, tak jak światła zaciemniły się. Nagle i niespodziewanie uchyliły się owe drzwi, a z nich wyjrzał wysoki jegomośc na długich, chudych nóżkach, z wielkim brzuchem i piersią, a także kwadratową szczęką. Jego oczy były doprawdy niewielkie, twarz zdobiły czarne, sumiaste wąsy, miał na sobie czerwone wdzianko oficera. Był ubrany jak ołowiany żołnierzyk, w wersji żywej i większej. Kolor jego skóry był.. błękitny. Uśmiechnął się dosłownie od ucha do ucha, aż wydawałoby się, że pękną mu mięśnie twarzy. "Kogo my tu mamy? Jak cię zwą? Mnie zwykli nazywac Panem Nekonata!" zaśmiał się ucieszony, prostując się, a tym samym ukazując swoją wielką pierś w większej okazałości. Mówił to zarówno do April, jak Taharakiego. Był wielkości sporego mężczyzny. Rzucał okiem to na wilki, to na ich zwierzęta, nie przestając się szczerzyc.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Carly dnia Czw 10:57, 28 Cze 2012, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Taharaki
Latający Wilk


Dołączył: 05 Mar 2011
Posty: 3536
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Otchłani Nienawiści
Płeć: Samiec

PostWysłany: Czw 15:39, 28 Cze 2012 Temat postu:

Cofnął się. Instynktownie kłaki na jego grzbiecie stanęły dęba. Ot, zwyczajna reakcja obronna - najeżę się, będę sprawiać wrażenie większego. Z jego gardła wydobył się jedynie głuchy warkot, nieco przypominający odgłos wydawany przez stary traktor. Tak czy inaczej, kiedy już wykonał wymienione kilka kroków wstecz, uniósł złowieszczo wargi, ukazując rząd jasnych, ostrych kłów, które zapewne złowrogo mieniłyby się w świetle, gdyby tego było tu o ździebełko więcej.
- Co ty tu w sumie wyprawiasz? - rzucił przez zaciśnięte nieprzyjaźnie kły. Przedstawić się? Jeszcze czego! Niebieskiemu człowiekowi? Toż zdradzenie jakichkolwiek szczegółów dotyczących własnej osoby jest równoznaczne z podaniem mu broni do łapy! Inna kwestia, że Taharaki nieufny jest z natury... Tak czy inaczej, z pewnością wcale nie zamierzał zwierzać mu się z czegokolwiek,tym bardziej z kwestii tak istotnej, jak miano. Jeszcze by go kiedyś odnalazł, a on póki co miał dość spotkań z dziwnymi istotami. Kątem oka posłał nieco jakby pytające spojrzenie ciemnej, psiej sylwetce, potem jednakże całą uwagę poświęcił pomieszczeniu. Przekrzywiając niezbyt może dyskretnie łeb na boki, starał się dojrzeć cokolwiek, co działo się w środku. A to zerknął między nogami faceta, a to znów z jego lewe strony. Cały czas jednak pozostawał uważny i baczny na jakikolwiek ruch ze strony tego śmiesznego kogoś ubranego w śmieszne coś.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiekTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Forum O wilkach Strona Główna -> Lasy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 3 z 7


Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB Š 2001, 2005 phpBB Group
Theme bLock created by JR9 for stylerbb.net
Regulamin