Oaza spokoju Azazella i Lightning

Azazello

Spiął mięśnie zaledwie na sekundę tak jak na sekundę uśmiech zniknął na jego pysku
- To proste. Podążyłbym z tobą. Choćby po to by zobaczyć ten labirynt i tego...wilka. Poza tym czułbym się komfortowo bo wiedziałbym że w danej chwili nic ci nie jest i że mogę ci jakoś pomóc.

Lightning

Uśmiech zniknął z jej pyska,długo przypatrywała się wilkowi,jakby z mieszaniną strachu,złości na siebie samą,że zadała takie pytanie. Pokręciła przecząco głową:
-Nie możesz...-odparła cichym tonem-...nie naraziłabym Cię na takie niebezpieczeństwo,tylko z mojego powodu,i tylko z mojej głupiej przeszłości i konsekwencji wiążącej się z tym...
Odwróciła głowę,jakby pragnąc ukryć łzy które cisneły się jej do oczu,z niewiadomego powodu. Wzrok swój,zatrzymała na starym,spróchniałym drzewie,zapomnianym przez wszystkich. Tylko mech który go obrastał pamiętał o nim...

Azazello

Aż zabolało o serce. Podszedł do niej i objął ją.
- Lightning, kocham cię z twoją przeszłością i... - zabrakło mu słów -nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Nie mógłbym czekać tylko, i oczekiwać wieści - czy wrócisz czy nie. - to było głupie ale musiał to powiedzieć - Chcę żebyś była bezpieczna i szczęśliwa i w tej sprawie mogę za ciebie walczyć, za ciebie zginąć. Takie czekanie na ciebie tutaj pewnie by mnie zabiło

Lightning

Zamkneła powieki,a kiedy to zrobiła z jej oczu skapneła jedna,maleńka,błyszcząca łza i poszybowała ku ziemi. Westchneła cicho:
-Wiem,wiem że chcesz się o mnie troszczyć...ale to dla mnie trudne...o mnie nikt nigdy się nie troszczył...żyłam sama...na własną ręke...a teraz? Moje życie przewyższa wszystkie moje oczekiwania...wszystkie moje marzenia...Ja nie jestem przyzwyczajona do takiego życia...Po prostu...daj mi czas...a będe mogła normalnie funkcjonować...w takim świecie...w świecie pełnym miłości...
Popatrzyła na niego,aby po chwili odwrócić wzrok:
-Uważam że nie zasługujesz na mnie...jesteś kochanym,wspaniałym wilkiem...a ja?...jestem wilczycą z problemami...wściekającą się bez powodu...umiejącą zabić każdego nieznajomego...
Kochała go bardzo,kochała go nad życie...i nie umiała wyobrazić sobie życia bez niego...

Azazello

Serce chciało mu pęknąć ale to była po prostu reakcja na jej słowa.
- Nie mów tak. Nigdy nie mów mi że nie jesteś mnie warta. Bez ciebie moje życie nie byłoby takie pełne. Jesteś wspaniałą wilczycą, cokolwiek mi powiesz. Zaś jeśli chodzi o czas... masz go tyle ile zechcesz. - powiedział i spojrzał jej w oczy.

Lightning

Uśmiechneła się blado:
-Dziękuje. Dziękuje za to,że jesteś i za to,że ze mną wytrzymałeś...-powiedziała cicho.
Przytuliła się do niego. Wsłuchiwała się w rytm jego serca. Po chwili pocałowa go namiętnie w usta po czym położyła się znów na jego piersiach...

Azazello

Uśmiechnął siei wtulił swój pysk w jej futro wdychając jej zapach
- Nic takiego. Wytrzymywać z tobą to przyjemność. - uśmiechnął się- I wcale nie jest to trudne.

Lightning

Zaśmiała się dźwięcznie...W jej głowie kłębiło się tyle myśli,tyle różnych słów,ale kiedy był przy niej Azazello wszystkie problemy nie miały znaczenia. Na jego słowa nie odpowiedziała nic,tylko się uśmiechneła...

Azazello

Zaśmiał się i spojrzał w stronę oceanu z którego strony wiała bryza mierzwiąca im futro. Stali tak w milczeniu ale słowa nie były im potrzebne...

Lightning

Wstała wolno,końcówką ogona dotykając Azazello. Przeciągneła się z rozkoszą.
-Może popływamy? Plaża,morze,nikt nam nie przeszkadza...-zaczeła...

Azazello

Wstał ochoczo i powiedział
- No pewnie Chodźmy. Może jeszcze nie będzie tak zimno. - powiedział bowiem słońce dopiero co zaszło, została po nim tylko cienka łuna na zachodzie natomiast wstał księżyc i gwiazdy.

Lightning

Zaśmiała się,szczerząc zęby w uśmiechu. Napieła wszystkie mięśnie.
-Tylko nie myśl że wygrasz-powiedziała cicho,z nutką satysfakcji w głosie jak gdyby już wygrała ten wyścig-Do biegu,gotowi...start!
Jej mięśnie-zwarte i gotowe do pracy teraz zaczely działać. Wystrzeliła z miejsca...

Azazello

Nie powiedział już nic skupił się na biegu. Naprężył mięśnie i wystartował trochę później niż ona. Z wiadomych przyczyn biegł wolniej niż ona.

Lightning

Zwolniła,tak żeby biec na równi z nim. Kiedy byli tylko kilka metrów od wody pobiegła trochę szybciej,wpadając do wody szybciej niż on. Zaśmiała się dźwięcznie:
-Wygrałam-powiedziała uśmiechając się do niego.Lekko dyszała.
Przetarła bokiem pyska o jego pysk...

Azazello

Zaśmiał się. Dobrze wiedział że tak będzie. Podbiegł do niej i powiedział
- Ty chytrusko, wiedziałem że tak będzie.

Lightning

-I nie myliłeś się...
Zauważyła że pod ich łapami pływają setki kolorowych,błyszczących ryb. Uśmiechnełą się. Uderzyła łapą w taflę wody,tak że ryba wyleciała w powietrze. Złapała ją w locie i trzymając ją w pysku,wysepleniła do Azazello z głupim uśmieszkiem:
-Rybkę?
...

Azazello

Zamiast odpowiedzieć jej zaśmiał się i strugając głupka przewrócił się do wody i przeturlał ze śmiechem. Po czym uznał że czas wstać, podszedł do Lightning i zamiast upolować sobie rybę wyjął tą z jej pyska.

Lightning

Popatrzyła na niego z niesłabnącym głupim uśmieszkiem
-Czyli teraz zaczynamy wariować?
Przewróciła się,tarzając się w wodzie. Przy okazji płosząc miliony rybek. Podcieła mu łapy ogonem,tak,że on też upadł...

Azazello

Wylądował w wodzie zapewne ku niezadowoleniu baraszkujących tam rybek. Zakrztusił się ze śmiechu gdyż wciąż miał rybę w pysku. Szybko się z nią uporał i ochlapał Light
- Głupek. -powiedział rozbawionym tonem. Wiedział że będzie wiedzieć że to określenie pieszczotliwe.

Lightning

Zaśmiała się. Ogonę uderzała o powierzchnię wody,robiąc przy tym wielkie fale,które uderzały o Azazella.Na chwilę zaprzestała tych czynności:
-I kto to mówi?-zaśmiała się szczerze
Po chwili znów woda tryskała na wszystkie strony...