Wyspa Shade&Smitha

Shade

- Nawet nie wiesz jak ja bardzo się cieszę. - opadłam na niego delikatnie wtulając się w jego miękkie futerko. - Jestem najszczęśliwszą osobą pod słońcem...

Smith

- ałć - mruknął delikatnie do siebie lecz wciąż sie uśmiechał. - Tak. Naprawdę wspaniale - mówił z zachwytem w głosie. Powoli się z niej wysuwał, ale gdy na nim leżała był bezsilny.

Shade

Pomogłam mu "wyjść" jak już skończył. Opadłam obok niego oddychając szybko. Pozwoliłam, żeby serce się uspokoiło i nie szalało tak już.

Smith

Zaśmiał się delikatnie i ciężko dysząc patrzył na nią - Będziemy mieć szczeniaki. To cudowna myśl - mówił patrząc w gwiazdy. Powoli się ochładzał.

Shade

Wtuliłam się w niego. - Tak, w końcu. - zaśmiałam się i dałam mu buziaka w pyszczek. - Głodna jestem... - zasugerowałam kiedy zaburczało mi w brzuchu.

Smith

Wstał i spytał - Co podać madam? Sarenka, Karibu może jakiś ładny krokodylek z naszej wyspy - proponował uśmiechając się do niej. - Przynajmniej trochę ochłonę bo mnie co chwila podgrzewasz - dodał.

Shade

- Krokodyla! - rzuciłam i zaśmiałam się. - Albo zapolujmy na niedźwiedzia! Takigo dużego! - powiedziałam z błyskiem w oku.

Smith

- Ty już moja panno na nic na razie nie zapolujesz - zaśmiał sie głosem niczym nauczyciel i ruszył po krokodyla. Po 15min. wrócił z dużym stworzonkiem i położył go - Smacznego żabko - usiadł.

Shade

- Jak to nie zapoluje? - zrobiłam wielkie, smutne, urocze oczy. Zamrugałam rzęsami, aż zaszkliły mi się oczy. - Muszę...

Smith

- Nie wolno ci skarbie - ucałował ją - Jedz i już o tym nie myśl - położył się patrząc w niebo i machając ogonem na boki. Był szczęśliwy.

Shade

Zaczęłam jeść xD . Przeżułam kawałek i spytałam - A TY nie chcesz? - spojrzałam na niego i zaczęłam dalej konsumować.

Smith

- Nie - odrzekł i zastanawiał się nad imionami - Może jedno dostanie na imię Don? - spytał tak od siebie. Zawinął ogon wokół łap i uśmiechnął się.

Shade

- Ładnie. - oparłam się o niego bokiem. - Kocham Cię, wiesz? - spojrzałam prosto w jego oczy. Będziemy szczęśliwą rodzinką... Pomyślałam.

Smith

- Wiem wiem, ale zastanówmy się - normalnie Smith się pierwszy raz w życiu tak przejął. Minę miał niczym uczony patrząc w niebo.

Shade

- Don już mamy. - powiedziałam cicho. - Volire? Podoba Ci się? - spytałam i uśmiechęłam się do niego.

Smith

- Może być - odrzekł i położył się na piasku - Hera? - spytał i położył pysk na łapach omiatając morze wzrokiem w prawo i w lewo.

Shade

- Don, Volire, Hera... - westchnęłam. - Będzie szóstka... D.J.? - położyłam się na piachu obserwująć wszystko dookoła.

Smith

- Ok. Tony? - zrobił cwaniacką minę - Don, Volire, Hera, Może Dasty i D.J, Tony - to mamy komplet. Pasuję? - spytał.

Shade

- Jasne... - uśmiechnęłam się do niego. Spojrzałam na słońce ukryte za chmurami. Westchnęłam cicho. - Zabronisz mi polować?

Smith

- Zdecydowanie tak - wstał i otarł się o nią - Idziemy się przejść? - spytał robiąc słodką minkę. Westchnął cicho i zapatrzył się w jej oczy.