Wyspa Shade&Smitha

Shade

- Czemu nic nie mówisz? - spytałam. Chciałam aby te chwile trwały wiecznie, ale mogło być jeszcze ciekawiej ^^.

Smith

- Napawam się tobą - zaśmiał się lekko ochrypnięty i spojrzał w jej oczy. Pocałował ją delikatnie w sam środek pyszczka. Był nad wyraz delikatny teraz, cały czas obchodził się z nią jak z najcenniejszą rzeczą,którą kiedykolwiek miał. Było właśnie tak tylko odnosiło się to do jej osoby.

Shade

- Też cię kocham, mój księżycu... - szepnęłam wpatrując się w jego cudowne oczy. On sam był jedyny w swoim rodzaju i pomyśleć, że tylko mój...

Smith

Pazurkami delikatnie masował jej kark, mruczał jej do uszka. Przywarł do niej ciałem i zjednał z nią się, delikatnie się uśmiechnął i zaczął ją gorąco całować.

Shade

Uśmiechnęłam się, tego mi brakowało. Właśnie tej jedności... Westchnęłam, ale po chwili uśmiech wrócił i zaczęłam namiętnie i zaborczo go calować.

Smith

Przesuwał się zdecydowanie w przód i w tył wciąż pochylony całując ją, zresztą i tak nie mógł się oderwać od niej. Zrobiło mu się po chwili gorąco.

Shade

Dawno nie było mi tak dobrze. Westchnęłam cicho i objęłam go mocniej łapami, tylko on był w stanie dać mi szczęście samym sobą.

Smith

Zaczął powoli zwalniać, ruszał się płynnie i delikatnie rozkoszując tą chwilą - Chyba wyszedłem z wprawy przez to nasze rozstanie - wyznał bo myślał, że nie daje jej nic z siebie. Jego ruchy były teraz bardzo subtelne...^.^

Shade

- Kochanie jesteś cudowny jak zawsze... - wyszeptalam z uśmiechem marzycielki. - I wiesz co Ci powiem, ze po takim rozstaniu jest to jeszcze lepsze...

Smith

Uśmiechnął się zmotywowany jej czułymi słówkami i zaczął co chwila to zmieniać tempo by to urozmaicić delikatnie dysząc przy tym. Całował ją z języczkiem przy tym masując jej języczek.

Shade

Uśmiechnęłam się rozpływając się w rozkoszy. Dawno nie było mi tak nieziemsko przyjemnie. Westchnęłam cicho i przymrużyłam powieki.

Smith

Rozpłynął się delikatnie i przymrużył powieki zauważył, że jest jej dobrze i na chwilę przerwał odrywając się od niej i całując ją po udach by znów się z nią połączyć, delikatnie i powoli później znów gwałtownie i szybko by znów zakańczać to subtelnymi ruchami.

Shade

W duszy przyznałam, że w porównaniu z ostatnim "razem", teraz było wiele, wiele lepiej. Mój ukochany wyrobił sobie znakomitą taktykę, która była skuteczna. Spojrzałam prosto w jego oczy, które tak bardzo mnie pociągały...

Smith

- Wyglądasz jakbyś chciała mnie zjeść - zażartował dysząc. Teraz był rozpalony. Wtulił sie w nią nie przerywając nawet na moment, co jakiś czas tylko rozłączał się z nią i powtarzał wszystko od nowa. Każdy ruch był teraz dużo bardziej od czówalny dla nich obojga niż kiedykolwiek wcześniej.

Shade

- Nie chcę Cię zjeść... Chce być tak szczęśliwa już zawsze... - uśmiechnęłam się do niego. Księżyc oświetlał całą plażę, nas póśród niej, wodę... Urok tego miejsca oddawał urok tej chwili.

Smith

- Nie męczę cię? - spytał zwalniając i pieszcząc ją łapką po karku. Całował ją delikatnie jak muśnięcie wiatru i wtulał się mocniej.

Shade

- Ty? Nigdy... - zaśmiałam się puszczając do niego oczko. - Jest cudnie... Prawda? - spojrzałam na niego oddając się rytmowi jego delikatnych ruchów.

Smith

- Jest nieziemsko. Nigdy chyba tak nie było. Mam wrażenie, że ta chwila nigdy nie przeminie - gładził jej grzywkę i całował uszko. Przewrócił się dając jej pole ruchów.

Shade

- Wiesz, że mam cieczkę. - stwierdziłam. - W końcu nam się uda. - uśmiechnęłam się czule do niego i pocałowałam.

Smith

- Zauważyłem i cieszę się - położył łapy na jej biodrach leżąc teraz pod nią i przymrużając oczy odpłynął myślami.