Wyspa Shade&Smitha

Shade

Czułam Smitha całą sobą. Był jednością ze mną. Byliśmy tym samym. Oddychałam równo z nim, moje serce biło równie mocno jak jego. Wszystko zgrało się jedną całość, odgłos serca, oddech, my.
Dostosowalam się do jego ruchów, kiedy na moment otworzyłam oczy zobaczyłam słońce na horyzoncie. Właśnie zachodziło...

Smith

Otworzył oczy, przyspieszył trochę tempo i uśmiechnął się do niej. Łapami muskał jej ciało, całował ją gdzie popadło^^. Chciał żeby było jej jak najlepiej. Poruszał się rytmicznie...było mu gorąco...

Shade

Wbiłam lekko pazurki w jego ciało, moja trucizna nie działa na niego, on był moją drugą częścią. Przejechałam nimi po jego grzbiecie, uśmiechnęłam się. Patrzyłam cały czas na jego oczy.

Smith

Widząc jej wielki zapał przewrócił się tak żeby to ona teraz siedziała na nim. Objął ją w pasie łapami i kątem pyska uśmiechał się, chyba nigdy w życiu nie czuł się lepiej.Czy ona też to czuła? - myślał.

Shade

Leżałam na nim... Zaczęłam rytmicznie ruszać biodrami próbując dogonić jego tępo. Czułam się jak w siódmym niebie. Odczuwałam jak jego ciało drga delikatnie, moje również to odczuwało.

Smith

Zamknął oczy i rozpłynął się pod jej ciałem. Zamyślony...może nie zamyślony lecz odpłynął teraz do zupełnie innego świata, czuł jej każdy ruch na swoim ciele. Po chwili nasunęło mu się pytanie i musiał je zadać - Kochanie...- tu lekko dyszał -...czy ty przypadkiem nie masz cieczki? - zażartował oczywiście przecież czuł takie rzeczy.

Shade

[W co Ty mnie wrabiasz ! :P ]

Zwolniłam nieco. - Eeee.... - mruknęłam cicho. - Nie mam. - odpowiedziałam szeptem, dysząc po dłuższej chwiele zastanowienia.

Smith

[...hahaaha i ta twoja zaje*ista reakcja...hahah...chyba pęknę ze śmiechu przy tym monitorze...XD ]
Zaczął się panicznie śmiać...- Takie pytania mi się nasuwają bo po po ostatnim razie jak się obudziłem okazało się, że mamy dwa szczeniaki Kirine i Wan...żartuję - powoli zwalniał aż całkowicie po kilku godzinach uniósł ją łapami i położył obok siebie. - Kocham cie - przytulił ją.

Shade

- JA Ciebie też. - przewrócilam się na bok i wtuliłam w niego. Serce wciąż biło szybciej. - Jesteś moim całym wszechświatem... - zaśmiałam się. - O tak, ostatnio było nieźle... Chociaż teraz było lepiej... Większe pole manewru.

Smith

- Ejj...wtedy było ciasno...- zaprotestował jak o tym pomyślał, okrył ją swoim ciałem. - Idziemy spać...skarbie? - widział jej zmęczenie. Musiał ją przykryć sobą żeby ją np.puma nie zjadła ^^.

Shade

Obudziałam się wczesnym rankiem. Słońce wstawało powoli, patrzyłam na Smitha, slodko spał. Położyłam się i zaczęłam kreślić pazurami coś na piachu. Spojrzałam na jego bok, tam gdzie wczorajszego wieczoru wbiłam pazury. Nie było tam ani śladu, a przecież mogłam go zranić.

Smith

Obudził się rankiem następnego dnia, musiał być wykończony skoro tak długo spał ;] . Wstał i otrzepał się, ziewnął i rozejrzał - Hej sweety! - polizał ją w bok pyska.

Shade

- Hej... - mruknęłam cicho uśmiechając się do niego. - Śpiochu, nareszcie wstałeś. Jak Ci się spało? - spojrzałam na niego.

Smith

Wstał i otrzepał się z piasku - Dobrze. Głodna? - spytał i zaczął węszyć za zdobyczą. On był bardzo głodny - Co powiesz o karibu na śniadanko? - polizał ją czule w pyszczek.

Shade

- Bardzo chętnie. - również polizałam go w pyszczek. - Zapolujesz? Coś dzisiaj nie mam weny. - zaśmiałam się i spojrzałam na niego czule.

Smith

- Dla ciebie wszystko - pobiegł w krzaki. Czuł zapach ofiary, skradał się niczym puma xD. Nagle skoczył i złapał zwierzę za kark skręcając go, przyniósł martwą zdobycz - Smacznego - zaczął jeść.

Shade

Usiadlam obok niego tak, że opierała się bokiem o jego ciepłe ciało. Było mi trochę zimno. Uśmiechnęłam się do niego i zaczęłam jeść.

//Co Ty masz z tą pumą? xD //

Smith

//*wzrusza ramionami, przykleiła sie do mnie xD//
Skończył jeść i okrył ją ogonem żeby nie było jej zimno. - Lepiej? - spytał i przytulił się do niej całym ciałem.

Shade

Skinęłam tylko głową. Westchnęłam i wpatrywałam sie w obraz, który znajdował się przed nami. Morskie fale delikatnie gładziły brzeg. Magia tego miejsca była dla mnie czymś niezrozumiałym. Ale kiedy się kogoś kocha, nic innego nie ma znaczenia. Wiedziałam, że byłam ładną wilczycą, Smith wybrał wlaśnie mnie spośród tylu innych. To było dla mnie ważne. Wiedziałam, że kocha mnie za to jaka jestem i co sobą reprezentuje.

Smith

Położył się obok niej odsuwając kości, które zostały po śniadaniu - Skarbie myślałaś o szczeniakach? - spytał patrząc na jej pazurki, wsłuchiwał sie w szum morza.