Biała Plaża

Sasori

-Ah tak? Uważaj żeby Ciebie nie musiał ktoś reanimowac.. - mruklnął żartobliwie i tajemniczo. Jakby miał coś łobuzerskiego w planach.
-Sasori... - dodał po c hwili i obrucił się do niej.

Shauni

- Shauni - odpowiedziała cicho, po czym lekko przekrzywiła łeb i wpatrzyła się w wielka czarnymi ślepiami - A niby dlaczego miałbyś mnie reanimować? - zapytała ze spokojem.

Sasori

-No nic nic... - mruknął z szyderczy uśmieszkiem.
-Shauni.. - powtórzył..
-Zapaiętam.. - puścił do niej oczko..
-Zapewne się jeszcze spotkamy.. - dodał i wstał. Przeciągnął się i w mgnieniu oka.. Zniknął.. Jakby się poprostu rozpłynął.. Przez plażę przeszedł przeszywający chłód, który zaraz ustał, jakby był z ni związany..

Shauni

Zmrużyła ślepia. Westchnęła głęboko. " Szkoda, że już poszedł" pomyślała i uśmiechnęła się zadziornie. Jednak po chwili ze znanym już spokojem na pysku wpatrzyła się w falujące morze.

Sasori

Obserwował ją chwilę z krzaków gdy znów tu wrócił. Usadowił się w zaroślach i zimnym spojrzeniem mierzył Shauni.

Shauni

czuła nieprzyjemne mrowienie na karku. Kątem oka rozejrzała się wkoło. Dostrzegła jakąś sylwetkę w zaroślach. Nie dała jednak nic po sobie poznać tylko, nadal patrzyła na falującą wodę, ukradkiem spoglądając w krzaki.

Sasori

Wiedział, że wyczuła jego obecność. Jednak nie ujawnił się. Swoim przeszywającym wzrokiem chciał przestraszyć trochę wilczycę, a raczej zachęcić.. Cofnął się bardziej, a z krzaków było czasem widać błyski bystrych oczu..

Shauni

Nie lubiła takich podchodów. Oczywiście nie bała się. Ktokolwiek robi sobie takie numery ten pożałuje i to ostro. wstała jakby nigdy nic otrzepała się. Odetchnęła głęboko, stojący tyłem do krzaków, z zamkniętymi oczami. Stała tak dając szanse temu komuś na ucieczkę lub wykonaniu jakiegoś ruchu.

Sasori

Machnął powoli ogone i nie ruszył się. Jego oczy błysnęły czerwonym blaskiem, a na jego pysku pojawił się zaczepny i szyderczy uśieszek. Czekał na jeszcze jakiś ruch. Wiedział, że to nie jest dla wilczycy miłe uczucie.

Shauni

" Nie to nie " pomyślała. Jakby od niechcenie poruszała łbem, aby rozprostować kark, nadal z zamkniętymi oczami. Zastrzygła uszami. Nagle otworzyła oczy. Wyskoczyła wysoko w powietrze. Zrobiła coś na kształt przewrotu i wylądowała w zaroślach, przygważdżając wilka do ziemi.

Sasori

Uśmiechnął się szyderczo jakby w myslach mówił *no nareszcie coś konkretnego*..
Choć był dużo większy od niej i miał cięższą masę poddał się Shauni i leżąc na grzbiecie patrzył jej w oczy.

Shauni

Gdy zorientowała się na kim "stoi", delikatnie się zmieszała. Jej czarne oczy, patrzył w jego. Stała tak na nim przez chwilę. W końcu się otrzęsła. Nadal z niego nie schodząc odezwała się spokojnym głosem:
- Co to bawimy się podchody?

Sasori

-Ouuu tak.. na tą zabawę czekałem. - uśmiechnął się chytrze i tajemniczo. Czarującym wzrokiem patrzył na wilczyce. Nadal się nie ruszał. Drobne ciałko Shauni wcale mu nie przeszkadzało, a co więcej wydawaloby się sprawiać mu to przyjemność..
-Nie podoba Ci się taki zwrot akcji? - dodał puszczając jej zaczepne oczko.

Shauni

Uśmiechnęła się zaczepnie. jej oczy były opanowane.
- Tylko dlaczego nikt nie wyjaśnił mi zasad - powiedziała spokojnie.
Stała tak nad nim. Jej długie włosy opadały tuz obok jego pyska, aż do ziemi.

Sharon

Przybiegła tutaj i stanęła na brzegu czekając na Ozona. Spostrzegła znajomego jej wilka i uśmiechnęła się delikatnie po czym wbiła wzrok w niebo.

Sasori

-Bo tu nie ma zasad. - dodał cwaniacko. Podniusł trochę kark by być nieco bliżej niej. Patrzył w jej oczy.
-No to masz jakiś szalony poysł..? - zaśmiał się znów swobodnie kładąc głowę na ziemi rozluźniając się jakby Shauni wcale na nim nie było. Zamknął na chwilę oczy ze spokojnym uśmiechem na pysku. Co pewien czas otwierał jedno oko patrząc na wilczycę.
Wyczuł znajomy zapach. Spojrzał w bok obserwując Sharon z krzaków, tak by nie zauważyła.

Ozon

Przybiegł z szerokim uśmiechem na pysku. Nie zwalniając podbiegł do Sharon i zameldował
- Jestem.

Sharon

- Cieszę się - rzekła z nutką złości w głosie Sasori delikatnie ją zdenerwował, a konkretniej jego zachowanie. - Pff...Casanova się znalazł od siedmiu boleści - mruknęła zamyślona. Zmrużyła ślepia i spojrzała teraz z delikatnym uśmiechem na Ozona - to co chcesz robić? - spytała.

Ozon

Rozejrzał się.
- Chętnie popływam jeśli chcesz. Obiecuję że odbędzie się to bez uszczerbku na twoim zdrowiu.

Sharon

- Uuu uż się boję - zażartowała i biorąc go pod łapę wciągnęła do wody. Położyła się nim i wiosłowała łapami - Będziesz moją łódeczką - śmiała się odpływając coraz dalej od brzegu.