Cukrowa Polana

Ines

-Jaela? Tak... widziałam się z nim ostatnio nad morzem, miał kłopoty z... demonem.- powiedziała. Ach ten Jael, ale teraz do niej dotarło to "A propos Jaela.." -A propos Jaela co? Nie zmieniaj tematu, bardzo proszę..- poprosiła, nie lubiła gdy ktoś zmienia temat. Dziwnie się wtedy czuła.

Lea

- Dobrze, dobrze. - zaśmiała się Lea. Z demonem? Oby ten świr nie wpakował się w jakieś większe kłopoty. Wilczyca westchnęła. - A masz jakieś wieści na temat innych członków naszej elity? - spytała. W sumie, dawno się nie widzieli w starym gronie. Kilka osób organizowało imprezy, ale nie wszyscy na nie trafiali. Cóż...

Ines

-Widziałam się z Schattem, jakoś z nim nie rozmawiałam, u Koku w porządku... tylko tyle, że ma kłopoty z sercem, Viktoria jest dorosła... rozmawiałam z nią na łące,. Nie kłócimy się. Jael... nad morzem widziałam go z jakąś paniusią... nic więcej nie wiem.-Jael? W większe kłopoty? Ona już mu to mówiła aby uważał, nadal jednak była ciekawa czemu... czemu się aż tak zdziwił gdy się o niego zmartwiła.

Lea

Lea pokiwała głową.
- Dawno się nie widzieliśmy... A wracając do tematu walentynek... - zaczęła wilczyca. - Może, jeśli żadna nie znajdzie sobie walentynkowego partnera - skoczymy sobie gdzieś razem? Oczywiście, jako przyjaciółki, żeby nie było. - spytała.

Ines

-No cóż, nie widzę problemu. Mogłybyśmy gdzieś skoczyć. No cóż.... powiem szczerze wątpię w to aby któraś z nas do jutra znalazła, chyba że się jakiś cud wydarzy.- zaśmiała się. -Ano właśnie... o co chodziło z tym A propos Jaela? Wybacz, po prostu ciekawa jestem..- znowu się zaśmiała.

Lea

- A nie, po prostu dawno go nie widziałam i chciałam się dowiedzieć czy nie wpakował się w jakieś kłopoty. Wiesz, jak to on. - powiedziała Lea i zaśmiała się. - Ale skoro ma jedynie jakieś problemy z demonami... - dodała machając lekceważąco łapą.

Ines

-Aha, no to tak jak mówiłam... problem z demonem... i nic więcej. No cóż... bynajmniej mi nic o tym nie wiadomo..- znowu się zaśmiała, tak cały Jael.. ona jakimś cudem się w nie nie wpakowała, może dlatego że znała tego demona, jednak.. dobrze jest mieć takie fajne znajomości.

Nathaniel

Na cukrowej polanie pojawił się duży basior o białej sierści i niebieskiej grzywce. Machał ogonem na wszystkie strony. Gdy zauważył dwie wilczyce uśmiech pojawił się na jego pysku. -Witajcie. Siema Anabell, witaj... em.. koleżanko, Nathaniel się zwę.- szybkie przedstawienie, normalnie po mistrzowsku, bo jak inaczej.

Ines

Odwróciła gwałtownie głowę gdy do jej uszu doszedł kolejny znany głos. -Tak.. siema Nathaniel, Lea.. to jest właśnie Nathanie, mój kochany braciszek.- przedstawiła go niezbyt zadowolona. Ale na szczęście się nie zarumieniła ha! Cóż... przeszło jej z Nathanielem, a to bardzo dobrze. No dobrze jak dla niej.

Szandia

Przyszła tutaj rozglądając się po okolicy. Dostrzegła jakieś wilki. Podeszła do nich. - Cześć. - przywitała się. Jej głos był przyjazny i melodyjny. Usiadła i obserwowała wszystkich. Wiatr delikatnie dmuchał. Zaczęła maczać leniwie ogonem, czekając na odpowiedź.

Lea

- Ach, więc to jest ten Nathaniel... - mruknęła Lea przekrzywiając łeb i uważnie oglądając wilka. - Mhm... - wilczyca pokiwała głową. - Miło mi cię poznać, Nathanielu. Jestem Lea. - wadera uśmiechnęła się sympatycznie. - Cześć. - powiedziała w stronę Szandii.

Szandia

- Szandia jestem. - przedstawiła się. Machnęła ogonem parę razu. Śnieg lekko chłodził jej łapy. Spojrzała na samca i na samice. Wiatr zaczął się nasilać. - Hmmm. - pomyślała.

Lea

- Jestem Lea. - przedstawiła się. Zawiał wiatr - wilczyca poprawiła swoją chustkę na szyi - niegdyś za dużą, teraz idealną. Miała ją od zawsze (może trzeba by ją wyprać?). Lea spojrzała krówkę i zdecydowanym ruchem zgarnęła cukierka i wrzuciła do paszczy, po czym oddała się rozmyślaniom.

Nathaniel

-Cóż.. miło mi was poznać dziewczyny..- powiedział i złapał najpierw za łapę Lee po czym pocałował jej łapę, to samo zrobił z Szandią. W końcu on był bardzo kulturalny, no i bardzo skromny, ale to nie ważne. -Anabell, kiedy byłaś u fryzjera? Ładnie ci..- zapytał. Usiadł i machnął ogonem. Cóż za wspaniale towarzystwo? Trzy ładne wadery..

Szandia

Spojrzała w dal, ale nic nie zobaczyła. Uśmiechnęła się przyjaźnie do nich. Robiło się coraz zimniej, ale Szandi to nie przeszkadzało. Miała dojść grube futro.

//brak weny//

Ines

Prychnęła gdy usłyszała jego komplement, ale się uśmiechnęła. -Wiem o tym, ale.. dziękuję...- podziękowała i machnęła ogonem. Ona też tak sądziła, ale cóż... niedługo znowu będzie musiała dokonać małej zmiany, ona po prostu nie mogła bardzo długo usiedzieć bez żadnej zmiany, to było dla niej za trudne. -Anabell.. a ten wychowany pan to Nathaniel..- przedstawiła ich Szandii.

Lea

Lea uśmiechnęła się rozbawiona zachowaniem Nathaniela. No cóż, dobrze wychowany chłopczyk, aż za bardzo przypominał Jaela. Lea wyrwana została ze swoich rozmyślań o ciągutkach i innych ważnych rzeczach i przełknęła cukierka z miną zwycięscy. Jeden do jednego... tym razem obeszło się bez sklejania paszczy.

Szandia

- " Dobrze wychowany basior, no pierwszy raz coś takiego " - pomyślała. Spojrzała na każdego. Na niebie zaczęły pojawiać się pojedyncze, czarne chmury. Zapowiadało się na śnieg.

Nathaniel

Może i przypominał Jaela, ale nie był taki, jego zboczona duma wyróżniała tylko niektóre elementy wilczyc, jak pewna pani ma wszystko to co on kocha, to jest stworzona dla niego. Oj tak.. potrząsnął głową. Cóż... może i był dorosły, ale... nie lubił być poważny i tak dalej, to nie dla niego. Jego zdaniem poważny basior, to nudny basior o! -No cóż... widzę Anabell, masz bardzo, ale to baardzo seksowne znajomości..- rzekł i spojrzał na Lee, po czym na Szandie.

Szandia

Szandia przeniosła wzrok na Nathaniela. On nie był typem poważnego basiora. Ona miała za to zmienny humor, raz była poważna, a niekiedy po prostu nie umiała zachować się jak przystało na jej wiek.