Gorące źródło

Shade

- Dasty... - podeszła niepewnie do córki. - Coś się stało? - Zdawało jej się, może tylko, albo też aż jej się zdawało, że coś jest nie tak jak być powinno.

Dasty

- Hmm...- westchnęła i zamyślona spojrzała na matkę - Mój partner...chyba mu tak na mnie nie zależy jak mi na nim...albo może do siebie nie pasujemy. - wyznała do matki i ze złością uderzyła łapą w głaz naprzeciw niej rozłupując go na pół.

Shade

- Partner? A jak się nazywa? - spytała córkę. Bała się o nią, nie chciała, żeby był przygnębiona i smutna. - W twoim wieku?

Dasty

- Wiec chyba jestem na prawdę głupia...ee nie nadaje się do tego. - warknęła zła na siebie po chwili odpowiedziała na pytania - Tak. Luan. Duuużo starszy i ma córkę, która w dodatku mnie nie znosi. - wyznała dość cicho ponieważ chciała by ta rozmowa pozostała między nimi.

Shade

- Skarbie. - przytuliła córkę do siebie. - Nie za wcześnie na to? Skoro on jest starszy i ... ma do tego dziecko. - westchnęła cicho. Nie wiedziała co ma myśleć o tym.

Dasty

- Masz rację...rozwiązałam to. Skupię się na tym co umiem najlepiej i rozwinę swoją karierę. Chciałabym zostać dowódcą wojowników. - wyznała i wtulając pysk w matkę uśmiechnęła się a humor jej wrócił.

Shade

- Będzie dobrze moja droga. - uśmiechnęła się do niej kątem pyszczka i polizała ją. - Nie mart się. Masz jeszcze na to wszystko czas... Ja zakochałam się bardzo młoda... Ale my wiedzieliśmy, że nas nic nie rozłączy... To była prawdziwa magia. - uśmiechnęła się do niej ciepło.

Dasty

- Mamooo...ty masz szczęście...- zaśmiała się i wstała odsuwając od matki - Na razie nie szukam faceta. - stwierdziła. Zamachnęła z gracją długim białym ogonem i rzekła na pożegnanie - Na razie mamo. - wybiegła z zaskakująca szybkością.

Shade

Westchnęła z uśmiechem i spojrzała na Shauni. - Na razie, - powiedziała odwracając się jeszcze na moment do córki. - Dzieci tak szybko rosną...

Shauni

patrzyła przez chwilę na oddalającą się Dasty. Po chwili ponownie przeniosła czarne ślepia na Shade.
- Nic na to nie można niestety poradzić - powiedziała spokojnie.
Nagle za skamieniałe serce złapało ją całkiem nowe uczucie. Nie rozumiała dlaczego, ale strasznie zazdrościła Shade. Wstała i delikatnie uśmiechnęła się do niej.
- Muszę już znikać - powiedziała spokojnie.
Odwróciła się i lekkim truchtem zniknęła na horyzoncie.

Azazello

- Mogę cię zrozumieć. - powiedział i uśmiechnął się szeroko swym uzębionym uśmiechem. - Nie nie mam partnerki ale mam.. zaadoptowaną siostrę.

Karenaj

Uśmiech Karenaj poszerzył się w zrozumieniu.-To cudownie.-Powiedziała trzepiąc sierścią, która rozwiała się przez wiatr. Szczerząc swe ząbki podeszła do krawędzi źródeł i wskoczyła, ochlapując Azazella.

Azazello

Zaśmiał się otrzepał futro i warknął leciutko na siostrę po czym z większą ostożnścią niż ona wskoczył do wody także ochlapując siostrę.

Karenaj

Karenaj machnęła ogonem, ochlapując wilka.-Co tak warczysz, braciak?-Jeszcze raz ochlapała go, nie dając odpowiedzieć, gdyby zechciał.

Azazello

Znów otrzepał futro chlapiąc wodą na prawo i lewo.
- A tak dla zabawy. - powiedział. Skoczył na Karenaj przewrócił ją do wody i natychmiast wstał.

Karenaj

Wilczyca zanurzyła się w wodzie, pod wpływem siły brata. Po chwili wypłynęła i rzuciła się na brata, wpychając go pod wodę.

Azazello

Zabulgotał znajdując się pod wodą ale delikatnie wypchnął do góry Karenaj tak że wylądowała w wodzie po czym wstał z wody.

Karenaj

Karenaj wynurzyła się z wody i wypluła wodę na Azazello. Złapała go za ogon i pociągnęła.-Już uciekasz, dziadku!-Zaśmiała się, cicho na niego powarkując.

Azazello

Warknął w odpowiedzi:
- Ja ci dam dziadka! Jak ja cię dopadnę to się nie pozbierasz! - oświadczył dumnie.

Karenaj

-Spróbuj!-Wykrzyknęła jakby "wyzywając" go na pojedynek. Wydała dźwięk, coś pomiędzy szczeknięciem, a warknięciem. Wyszczerzyła kły, drażniąc się ze swym braciszkiem.