Skały wyjących

Renna

- Na lepsze? A nie brakuje ci czegoś do...pełnego szczęścia, hym? - spytała spokojnie, unosząc łeb i wbijając wzrok w oczy samca.
Ogon jej teraz miarowo kołysał się na boki. Lewo, prawo, lewo, prawo. Raz, dwa, raz, dwa...

Viy Curay

//Teraz, jezeli nie chcesz, by ten cię pocałował, napisz, ok? On nie chce mieć szlaczków na poliku. xD//

- Brakuje. Być może, ciebie. - Rzekł, uśmiechając się doń zalotnie. Wreszcie! Na jego twarzy nie było widać szyderczości. Duuuży postęp, zrobił. Basior machał delikatnie swym ogonem, co trochę zahaczając o ogon Renny. Wszędzie te ogony... ogon, ogon, ogon. x.x

Renna

/ Niech robi co chce xD. Tylko ostrzegam, Renia bywa nieprzewidywalna /

Obserwowała spokojnie ruchy samca, jego posunięcia. Słysząc jego odpowiedź, wybuchnęła śmiechem.
- Doprawdy? - mruknęła, gdy już opanowała łobuzerski, nonszalanski śmiech.
A i rzeczywiście. Ogon.Ogon. Ogon. Splątała swój ogon z ogonem samca i lekko pociągnęła.

Viy Curay

No cóż, czas działać. Viy przybliżył się do Renny, powracając do swego, głupawego uśmieszku. Zamknął oczy, po czym pocałował namiętnie waderę. Tak, a co! Zatopił się w jej ustach, czekając na dalszy przebieg akcji.

Renna

Cóż, nie zaskoczył jej tym. Już, już miała go odepchnąć i zdrowo walnąć mu w brzuch, lecz...coś ją zatrzymało. Co? Przecież to nic takiego. nic takiego.
Tak więc odwzajemniła pocałunek. Objęła samca wokół szyi i wbiła pazury w jego sierść. Przyciągnęła go chciwie do siebie.

Viy Curay

No tak. Viy zaskakuje tylko w walce. Nigdzie indziej nie umie tego zrobić. Za utrudnienia, przepraszamy. Viy, całował coraz zachłanniej, bardziej chciwie. No przecież, był chciwy...
Jego ogon błądził po podbrzuszy i podgardlu wadery. Uh, jak ja nie lubię pisać coś o gardle... Bleh!

Renna

Huh. Renna była jak zawsze czujna. Gdy poczuła jego ogon na swoim podbrzuszu, zmarszczyła nos, ale póki co, nie odepchnęła go.
Bowiem wystarczy jeden nieobmyślany, gwałtowny ruch, a Vij ląduje na ziemi z podbitym okiem. Cała Renn. Jej ogon natomiast zataczał kółka na brzuchu samca.

Viy Curay

On zakończył swój pocałunek, śmiejąc się cicho. Mgła zaczęła się powiększać, tworząc kopułę ochronną przed wścibskimi obserwatorami. On to ma pomysł. Spojrzał na nią, alabastrowym wzrokiem, uśmiechając się po Viy'owatemu. On jest oryginalny, ma własny uśmiech!

Renna

Gdy tylko uwolnił jej usta, wykrzywiła je w ironicznym uśmiecu.
- Widzę, iż, hm...Masz wiele pomysłów . - mruknęła po chwili, odgarniając grzywkę z oczu.
Musnęła zielonym nosem jego nos. Jej czujny wzrok spostrzegł tajemniczą mgłę wokół nich.
No tak. Zgadła. Demon.

Alliance

- Reniu, widzę, iż zabawiamy się tymi samymi samcami.. - rozległ się za Betą Nocy kobiecy, głęboki głos. Zaraz potem chichot. Mgła rozproszyła się i pojawiła się w ów miejscu, na głazie, leżąca postac, machająca spokojnie ogonem na boki falistymi ruchami. Swój smukły pysk, rozciągnięty w psychopatycznym uśmiechu, podpierała smukłą łapą.

Renna

- Cii, Yuki, rozpraszasz mnie - mruknęła żartobliwie, nie odrywając wzroku od samca.
Od co. Bawiła się nim. Sam rzucił się do niej, więc zamierzała to wykorzystać. Nie wypuszczała samca z uścisku. Po chwili znów obdarowała go lekkim, pożądliwym pocałunkiem.

Alliance

W odpowiedzi Demonica ponownie zachichotała, oblizując wargi. Oglądała to przedstawienie z zaintrygowaniem wymalowanym na pysku. Po chwili coś ją naszło. Zdjęła maskę, uwalniając na zewnątrz burzę długich, jasnych włosów. Wiatr przeczesał je lekko, a maska brzęknęła, rzucona o ziemię.

Viy Curay

Odwzajemnił pocałunek, uśmiechając się, jak to on ma w zwyczaju. Takie życie nawet mu się podoba, bez uwiązania z jedną osobą. Brudne myśli, nie ustępowały z zaiste, chędogiej łepetynki basiora. Spojrzał na Yuki, rzucając jej zalotne spojrzenie. Eh, dwie w jednym miejscu, to źle brzmi.

Renna

Cóż, należałoby wspomnieć, iż nadal znajdowali się w mgle. Słabo było ich widać. I dobrze. Wadera napięła mięśnie łap. Czyżby się do czegoś szykowała? Skądże? Ponownie wczepiła się w usta samca, jednakże, jak na nią przystało, bardziej pożądliwie i brutalniej, gwałtowniej.

Viy Curay

On miał ochotę na coś większego, niż tylko całusy. Gładząc podbrzusze wadery, oddał się pocałunkom, całując brutalniej, łapczywiej, z większym pożądaniem. No cóż, trzeba przyznać, że Renna brzydka nie była. Viki też, i Ada, i Yuki, i Caro... oj, będzie miał duużo roboty.

Renna

Huh, a czy Renna miała coś wiecej w planach? Może? Ale raczej nie przy Yuki. ,,Uwiesiła się na samcu". Oddała się całkowicie jego pocałunkom, ciałem przylgnęła do niego całkowicie. Jej jedna łapa gładziła jego kark.
Ah. Jak dawno nie zaznała tego cudownego uczucia.

Alliance

Demonica spojrzała na maskę krótko. Chyba będzie chodzić bez niej. Popchnęła ją w przepaść ogonem, po czym zerknęła na Viya spod czarnych rzęs zaczepnie. A niech się Renia zabawi! Demonica zniknęła z pola widzenia.

z.t

Viy Curay

Hmm, chyba będzie mógł zrobić coś więcej. Mgła stawała się coraz silniejsza, tak, by nie było ich widać. Oj, Viy'u...
Ogon błądził gdzieś po podbrzuszu wadery, czasami schodząc niżej. Może trochę brutalności? Nie, niech ona to zrobi. Krwawy stosu... o.O

Renna

Tia, doprawdy, ciekawa sytuacja. Cóż, Viy był demonem. Czy mogła sobie pozwolić na odrobinę przyjemności, poprzez lekką brutalność? I tak by nie poczuł tego za mocno.
Olać to.
Wbiła pazury w sierść samca, być może drasnęła jego skórę. Chciała przyciągnąć go do siebie jeszcze bardziej, bliżej, mocniej. Ale już się nie dało.

Viy Curay

Uśmiechnął się, gdy rany, bardzo powoli zaczęły napływać jego demoniczną krwią. Nie bolało go to, co więcej wzbudzało podniecenie. - Czy chcesz czegoś więcej? - Zapytał się jej, swym chrypliwym, niskim głosem. Słychać było w nim, kapkę młodzieńczego pożądania.