Skały wyjących

Renna

Wbiła wzrok w samca i na sekundę oderwała się od jego ust.
- Jak chcesz - mruknęła, na nowo pożądliwie go całując.
Jej język tańczył na jego podniebieniu, lapy obejmowały szyję, ogon jeździł po podbrzuszu.

Viy Curay

Chyba czas by Viy zadziałał. - Chcę.... - Wymruczał, wypełniony pożądaniem. Całując ją namiętnie, zagłębił się w jej kobiecości, mrucząc przeciągliwie. Oj, teraz było za późno na wycofanie, choć w sumie...

Renna

Przyjemne ciepło, fala rozkoszy zalałą jej całe ciało. Jęknęła i wbiła mocniej pazury w plecy wilka. Nie, nie protestowała. Tylko jak długo nie czuła takiej przyjemności. Wredna Renia, byłą materialistką. Ponownie wpiła się w niego ustami. Przyciągnęła go do siebie i poczęła wykonywać delikatnie ruchy biodrami. Jedną łapą gładziła jego grzbiet.

Viy Curay

Przyśpieszył tempo, nadal mrucząc z zadowoleniem. Oh, jak mu było dobrze. Chyba zostanie taki na zawsze. No, chyba, że odnajdzie ktoś tak podłego jak on, co było raczej możliwie. Chociaż...
Całował coraz namiętniej, wchodząc bardziej w ciało wilczycy.

Renna

Nie opierała się jego pocałunkom, posunięciom. Wtuliła się w jego futro i mruknęła, zadowolona. Uniosła łeb do góry, dając basiorowi dostęp do jej szyi. Sama wysunęła łeb i złapała go zębami za ucho, w zadziorny i gwałtowny sposób. Jęknęła ponownie, wyprężając się.

Viy Curay

A on doprowadzał ich do podwójnej rozkoszy. Jednak teraz dał pole do popisu samicy.
Zobaczymy jak sobie poradzi. Hmm, ją też zapamięta. Na kogo później czas? Caro, Viki, może Ada? Nie ważne. Teraz ważna jest ta chwila.

Renna

Wadera natomiast kłami muskała jego szyję, policzek, usta, kark. Złapała go nieco mocniej za ucho i figlarnie pociągnęła. Wzięła głeboko w płuca jego zapach. Gdzieniegdzie zostawiała po kłach małe draśnięcia. Cóż, czy odrobina brutalności przypadkiem nie dodawała nowych wrażeń podczas...tego, co się działo? Czy nie dodawała przyjamności? Czy nie wzbudzała pożadania. Wzbudzała, i to jak.
Oh, hormony.
Czuła, że jej ciało płonie od tak wielkiej ilosci rozkoszy i przyjemności. Naparła na samca gwałtownie, ponownie wpijając się w jego usta, jej oddech był płytki, krótki, świszczący i ciężki. Jej wątłe ciało lekko drżało, biodra bujały się do przodu i do tyłu. Czuła go. Czuła, że w tym momencie od należy do niej. Vij póki co jest jej. trzeba to wykorzystać.
W przeciągłym spaźmie podniecenia wydała z siebie jęk. Jej ogon nie przestawał gładzć podbrzusza samca, jedna łapa wbiła się w grzbiet , druga gładziła gwałtownie jego bok. Usta nie wiedziały, co robić, całowała go namiętnie po całym pysku, gwałtownie, urywanie. Jednym słowem - wzmagała w sobie i zarówno w samcu pożądanie. Wyprężona, osłonięta przez jego ciało, przywierała do niego wszystkim, czym mogła.

Viy Curay

Viy był pozytywnie zaskoczony. Eh, tyle przyjemności w przeciągu tak krótkiego czasu. Pocałował ją namiętnie, gładząc jej podniebienie. Ta przyjemność się kończy... zawsze można chcieć więcej. Pomrukiwania nasiliły się, w momencie szczytu. Fala gorąca oraz podniecenia rozlała się po jego ciele. Wyszedł z wilczycy, kończąc stosunek pocałunkiem. On chce jeszcze, ale czy ona chce?

Renna

Ho, ho...Jak to się mówi? Podnieconej kobiecie się nie odmawia.
Mruknęła cos pod nosem i ponownie przylgnęła do samca, wpijając się w jego usta. Tak, chciała jeszcze. TO jej nie wystarczyło. Sama zbliżyła biodra do bioder samca i czekała na jego ruch. jego wybór. Czuła rosnące podniecenie.
Jeszcze chwila. Ona to sama zakończy. Ona zdecyduje, kiedy koniec.
Trzeba przyznać, Beta Nocy lubi dominować.

Viy Curay

Hmmm, taka opcja? I mu się to podoba. Tak dla odmiany...
Ponownie wpił się w jej usta, całując łapczywie, namiętnie i długo. Ponownie zagłębił się w jej kobiecości, ruszając biodrami, na razie powoli. Kolejna fala namiętności, rozlała się po jego ciele, pożądanie wzrosło, podniecenie też.

Renna

Tak. Nareszcie.
Jęknęła przeciągłe, odchylając na chwilę łeb do tyłu. Przeszedł ją dreszcz rozkoszy, ponownie wpiła się w usta samca.
Teraz ona zakończy tą przyjemność.
Już, teraz? Nie, jeszcze chwilę. Wbiła pazury w grzbiet samca. Boleśnie? Może trochę.

Viy Curay

U niego ból wywołuje większe podniecenie. Taaaak, teraz było mu dobrze. Jedyne czego mu brakowało to masy wrogów, których z pewnością sobie narobi. Biodra poruszały się płynnie, co trochę zwiększając tępo.

Renna

Waderam oddychała ciężko, oddając się całkowicie samcowi. Jej język tańczył w pysku samca, ogon nadal gładził jego podbrzusze. Pchnęła biodrami w jego stronę, doprowadzając samą siebie do spazmów. Jęknęła ponownie, jej oczy były zamknięte. Ciało było wyprężone, wyprostowana była w części pod nim, osłonięta od słońca poprzez mgłę. Ciemny, intymny klimat był tu bardzo dobrze odczuwalny. Zagryzła wargi, przyśpieszając tempo swoich bioder.

Viy Curay

Ponownie zaczął mruczeć, jak zadowolony kot. Ehh, to życie na prawdę mu się podoba. On chyba taki zostanie. Viy Macho? To dziwnie brzmi. Przyśpieszył, oddychając ciężko, jednakże cicho. Chyba zrobi sobie listę pań, które warto odwiedzać.

Brak wenyyy. Nosz kurde, zaraz mi przejdzie.

Renna

Wadera postanowiła nieco zwolnić tempo.
Raz. Dwa trzy.
Odsunęła biodra od jego bioder, wprowadzając siebie w stan uniesienia, jęknęła, po czym wysunęła go ze swojego ciała.
Pocałowała go ostatni raz i odsunęła się,
Znów spokojna. Opanowana. CHłodna.
- Wystarczy. - mruknęła, owijając przednie łapy ogonem.

Viy Curay

Basior również oderwał się od wilczycy, uśmiechając się doń po swojemu. Alabastrowy wzrok, był żywy, choć źrenic widać nie było. - No tak... - Zaśmiał się, spoglądając na Renne Tu już chyba nic nie zyska, zresztą, przekonamy się.

Renna

Uśmiechnęła się kątem ust.
- Liczę, iż jeszcze kiedyś się spotkamy, Viju - powiedziała spokojnym, ale i łobuzerskim, nonszalanckim tonem.
Wstała i przeciągnęła kości, po czym opuściła skały wyjących. Przebrnęła przez mgłę i zniknęła z tego miejsca, w stanie zupełnego uniesienia.

Naomi

Ada weszła na tereny skał, po chwili ujrzała basiora, którego już gdzieś kiedyś widziała. Nie pamięta gdzie, ani kiedy. Podeszła bliżej i zatrzymała się jakiś krok od niego. Spojrzała na jego grzywę i przeczesała ją łapą, jakby chciała wyznaczyć tam ścieżkę. - - Witaj - rzekła, rozszerzyła nieco usta i uśmiechnęła się lekko.

Viy Curay

Powoli zaczął ją okrążać. Nowy cel! - Co sprowadza w to miejsce, piękną pania - Rzekł, jak zwykle zaczynając flirt. Uśmiechnął się po Viy'owatemu, spoglądając na waderę. Była dość ładna, Viy'owi wystarczała. Ummm, zobaczymy jak potoczy się rozmowa.

Naomi

Adzie Vij bardzo się podobał. Mógłby być jej partnerem, ale nie teraz. Teraz ona tego nie chciała. Poza tym jego puszczalska natura bardzo przeszkadzałaby stałemu związku. Poza tym.. gdyby nie to Vij nie byłby już taki interesujący.
- Nie chrzań tylko całuj. Nie mam ochoty na gadanie. - rzekła i powolnie zaczęła go całować. Najpierw kierowała się w stronę ust, to w ostatniej chwili skręciła i dała mu namiętnego całusa w ucho. Potem w drugie, następnie zeszła trochę w dół i delikatnie musnęła wargami po jego czole.