Tęczowy wodospad

Shade

Szłam powolnym krokiem. Byłam zmęczona, miałam uchylone powieku, byleby o nic się nie zabić. Nie zwracałam uwagi na wilki, które były dookoła. Kichnęłam głośno. Katar męczył mnie okropnie, byłam osłabiona. Położyłam się nad brzegiem zwijając w kłębek.

Cole

Spojrzał na Shade lecz nie odezwał się, on miał dziś gorszy dzień. Odepchnięty przez całą rodzinę...to musiało boleć.

Shade

Wyczułam kogoś bliskiego. Odwróciłam gwałtownie łebek i spojrzałam na Cola. Uśmiechnęłam się do niego lekko, patrząc przymrużonymi oczami. - Cześć. - powiedziałam cicho, miałam nadzieję, że mnie usłyszy.

Cole

Nie mówiąc nic podszedł do niej i wtulił się w nią - Ty jedna nie masz mnie gdzieś siostro...może dlatego, że nie jesteśmy rodzeństwem z krwi i kości - zamknął ślepia.

Shade

- Co Ty mówisz... - powiedziałam przygarniając go łapą jeszcze bardziej, tak żeby czuł moje ciepło. - Jakbyśmy byli rodzeństwem z krwi i kości, tak jak to ująłeś nie miałabym Cię gdzieś.

Cole

Spojrzał na nią - Czym się od nich różnię? No czym? - pytał rozdrażniony całym dniem.
- W czym ja jestem gorszy? - wciąż się dopytywał.

Shade

- Cole powiedz mi co się dzieje? - spojrzałam na niego. - Nikt nie mówi, ze jesteś gorszy! - zaprotestowałam tuląc go do siebie.

Cole

- Sam nie wiem...może powinienem im coś udowodnić. Może powinienem wyjść na arenę i pokazać im, że tez należę do rodziny. Skoro nie rozumieją słów...może czyny coś zdziałają...a może powinno zostać jak jest, ale chciałbym mieć kogoś bliskiego...poza tobą, Smithem i ojcem. - wyznał.

Shade

Przytuliłam go. - Zaakceptuj, że masz nas. Ja poza Wami też nie mam zbyt wielu. - westchnęłam. - Nikomu nic nie udawadniaj, po prostu bądź sobą. Dla nas taki jaki jesteś, jesteś najwspanialszy.

//zw//

Cole

- Dziękuję Shade - odsunął się od niej i spojrzał w gwiazdy, które nieustannie przypominały mu Flake - Wiesz poznałem tu taką wilczycę...- zaczął.

Shade

- Ooo... - mruknęłam uśmiechając się delikatnie. - I co? Podoba Ci się. - bardziej stwierdziłam niż spytałam. Spojrzałam na gwiazdy podobnie jak on.

Cole

- Heh...a ty zaraz czy podoba mi się. - Zaśmiał się i podciął jej łapy ogonem. - Podobam mi się jej charakter, jej uśmiech...ma piękne oczy. Złote jak gwiazdy na niebie. Nawet dużo piękniejsze...w ogóle jest śliczna i doskonale spędza mi sie z nią każdą sekundę mojego marnego życia. - westchnął patrząc w gwiazdy...chyba go naprawdę poniosło z tym opisem acz mówił prawdę lecz Shade pewnie go wyśmieje.

Shade

- Smith powiedział mi kiedyś coś podobnego. - wspomnienie pojawiło się w mojej głowie zaraz po tym jak Cole skończył mówić. - Dostałam nawet od niego kamień koloru moich oczu... Niebiesko zielony... Pierwszy raz zobaczył mnie w legowisku Szasty...

Cole

Spojrzał na nią przerywając swoje dumanie o Flake - Taak. Ma chłopaka gust - zaśmiał się i zawinął ogon. Westchnął i znów wrócił wzrokiem na gwiazdy.

Shade

- Braciszku ty mój kochany. - zaśmiałam się. - Wiem, że Smith mnie kocha a ja kocham jego równie mocno. - powiedziałam patrząc mu w oczy. - Jeżeli ta wilczyca podoba ci się i chciałbyś z nią być, to to zrób. Starsza siostra dobrze ci radzi. Jeżeli boisz się zaryzykować... Nie bój się. Pamiętaj. Bez ryzyka nie ma zabawy.

Cole

Skrzywił się - Nie jestem chyba tak szybki jak Smith w tych sprawach. Poza tym nie wiem czy ona chciałaby być z kimś taki jak ja - zaśmiał się, patrząc wciąż na gwiazdy.

Shade

- Powinieneś to czuć w sercu. Jesteś moim bratem, więc powinieneś tak jak ja podświadomie wiedzieć co dla ciebie dobre. - wyszczerzyłam się do niego. - Jak nie spróbujesz to się nie dowiesz. Proste. A druga sprawa... Z kimś takim jak ty? A co ty z Marsa jesteś? Masz pięć łap, osiem ogonów i trzy głowy? Przecież jesteś normalnym, zdrowym i do tego ślicznym wilkiem.! - powiedziałam patrząc mu w oczy. - Spróbuj zaprzeczyć co coś ci zrobię. No wiesz nie mówię, ze na psychice masz dobrze... poukładane, ale tego to chyba nasza rodzinka nie ma. - zaśmiałam się dźwięcznie.

// Lecę. Do jutra ;* //

Cole

- Taak. Dobra dzięki za radę przemyślę to i do jutra - wstał i ucałował ją w bok pyska. Zebrał sie i wybiegł stamtąd czym prędzej.

Shade

- Naprawdę nie ma za co... - wyszeptałam i westchnęłam. Wstałam powoli i przeciągnęłam się. Spojrzałam jeszcze na wszystko do okoła i powolnym krokiem opuściłam to miejsce.

Legenda

Przyszła. Powolnym krokiem podeszła do brzegu. Spojrzała na swoje odbicie... Nagle rozpłynęła się za sprawą wrzuconego kamienia.