Wieś

Imisha

Imisha usłyszała jednak głos wilczycy,i podbiegła do niej.
-Kim jesteś?-zapytała z lekką nieufnością w głosie.
-Tu nie ma przecież żadnych niebezpieczeństw...-powiedziała do wilczycy.-Tu jest tak jakoś...Dziwnie i ciekawie zarazem.-odpowiedziała patrząc na wieś.

Brenda

- Schischischi. - Zachichotałam i uniosłam brwi wykrzywiając się w wyraz politowania. Eh, małe i głupie. No co zrobić? Niespodziewanie zeskoczyłam z belki lądując na ziemi. p
Podeszłam do Imisha i z początku wyglądało to tak, jakbym chciała ją uderzyć, lecz przykucnęłam przy niej i odgarnęłam jej grzywkę z czoła.
- Na pewno nie ma tu nic, co mogłoby ci zagrozić? - Spytała cicho.

Sevi

Savi ocknęła się i rozwaliła kulkę z mchu. Przeciągnęła się i ziewnęła. Spojrzała na wieś tępym spojrzeniem i podrapała się śmiesznie tylną łapą w uszy. Polizała kilka razy łap i kolejny raz się przeciągnęła. Miejsce to uważała za niebezpieczne a zwłaszcza dlatego że ludzie wychodzą a ona jest jasna więc łatwo ją zauważą. Rozejrzała się.
Skoczyła w krzaki i poszła.

Brenda

Zaś Brenda znów odbiła się od ziemi i tututu, znów siedziała obok Qedra na spróchniałej desce.
- Nudni jesteście. - Mruknęła patrząc w przestrzeń. Chyba wszystkowiedzący Qedr nie zamierza kontynuować z nią rozmowy. Może to on wysiadł psychicznie?

Biały Kieł

Przyczłapał się z krzaków.Zobaczył ludzi,popatrzył.W stosownej chwili wyleciał z krzaków.Po krótkim czasie przybiegł z powrotem w krzaki z kurą.
Zaczął się pożywiać,Nie zwracając na nic uwagi.

Brenda

Trzeba przyznać - z czystych nudów, zaczęła śledzić wzrokiem Kła. Ech, to już wilki nic innego do roboty nie mają, tylko sobie kurki kraść?
- Ave. - Rzuciła do Kła z góry wciąż machając nogami.

Biały Kieł

Spojrzał na źródło głosu.Zamarł w bezruchu.
Pomacał się po szyi,ponieważ zaczęła go nieco boleć.
-Ave. - odpowiedział niepewnie.Po czym powrócił do kury.

Phobs

Mały Phobs wypełzł zza krzaków nieopodal basiora pożerającego kurę. Nawet go ten widok przez chwilę obrzydzał, ale ważniejszy był teraz dla niego posiłek niż walory estetyczne. Był jeszcze za mały by polować. Postanowił sprawdzić się w lisim fachu i podreptał w stronę kurnika by wykraść jajka. Długo obserwował gdaczące kury i dostojnego koguta, który co chwilę stroszył pióra. Zakradł się do jednego z gniazd i delikatnie zwinął jedno jajo.Chwycił je w pyszczek i już miał uciekać, ale pomyślał, że jedno jajo to za mało. Wszedł w głąb kurnika i wpełzł do największego gniazda. Dwa jaja wepchnął sobie w policzki, a jedno ledwo co objął swoja małą łapką. Uradowany nie zważając na nic wyszedł i podreptał w stronę ogrodzenia. Przysiadł przy krzaku i rozbił pierwsze jajo. Wypił żółtko i dokładnie wylizał skorupkę. Zabrał się za drugie.

Biały Kieł

Spojrzał na małego szczeniaka.Uśmiechnął się.
Po czym zauważył dopiero że kura się mu skończyła.
Wstał i rozejrzał się po obecnych.Kątem oka ciągle obserwował Brendę.
Był niemal pewien,że zaraz znowu go obezwładni jak kiedyś.
A potem już wiadomo...

Phobs

Pyszczek Phobsa był już cały umorusany w żółtku. Oblizując się spojrzał na wilka i radośnie zamrugał. Podsunął mu jedno jajko.
-Chcesz?-spytał szeroko się uśmiechając.

Finally

Młoda wilczyca o imieniu Finally wyskoczyła zza krzaków i zaczęła się rozglądać po nieznanym jej terenie. Podczas ilustrowania terenu zobaczyła jakiś mały teren ludzki. Podeszła do jakiejś chatki, lecz po chwili zastanowienia zaczęła się skradać do środka pomieszczenia z kurami i z kogutem oraz czymś okrągłym, a dosłownie owalnym w gniazdach. Kury były wystraszone po poprzednim ataku na jaja, a kogut już zdezorientowany nie wiedział co z nimi robić. Korzystając z okazji wbiegła do środka robiąc zamieszanie i chwyciła jajka w pyszczek i wybiegła szybko uciekając przed kogutem. Przecisnęła się przez dziurę w ogrodzeniu i schowała za kurnikiem. Nie chciała się akurat tam chować, ale spadło jej jedno z jajek. Zatrzymała się więc i położyła drugie jajko obok siebie wysysając środek pierwszego, a raczej zlizując zawartość z ziemi. Po pewnym czasie zaczęła się zabierać za drugie.

Biały Kieł

-Nie,ja już się najadłem.Zjedz ty.
Takim jednym jajkiem raczej nie da się najeść - powiedział z uśmiechem.
Po czym dodał - Może wspólnie na coś zapolujemy,co mały ? - zaproponował Kieł.
- Tak w ogóle to nazywam się Kieł, a ty ?

Phobs

-Nie to nie.-fochnął się, ale zaraz potem rozluźnił. Pochłonął jajko w całości i oblizał dokładnie każdy palec.
-Phobs.-odparł krótko i wrócił do jajek. Zostało mu ostatnie, chciał zjeść je w spektakularny sposób. Podrzucił je do góry i szeroko otworzył pyszczek, w nadziej, że trafi celnie. Niestety, jajko rozbiło mu się na nosie.
-Auuuuuuuaaaa!-krzyknął próbując ściągnąć żółtko z oczu.

Biały Kieł

Patrząc na wyczyny szczeniaka.W końcu stwierdził że się wtrąci.
Wytarł mu łapą pyszczek i ogólnie oczy z żółtka.Roześmiał się.
- A ty co?Chciałeś się popisać sztuczką ? Coś ci jednak nie wyszło - Powiedział z uśmiechem.

Torak

Wszedłem w to miejsce powoli i cicho na dwóch łapach tak aby Kieł mnie nie usłyszał.Po chwili metr od nego żuciłem się na niego i przygniotłem go do ziemi
-Jeden zero-powiedziałem z uśmiechem.

Phobs

-Niestety... i nie jestem pewien, czy w ogóle można byłoby to nazwać popisem...-westchnął. W głębi duszy był nieco zły na basiora, za to, że ośmielił się go skrytykować. Ale Phobs już taki był, na zewnątrz łagodny, podły w środku. Nie tolerował krytyki pod jego adresem. ale nie można byłoby go tez posądzić o brak kultury osobistej.
-Co do polowania - Boję się, że zrobię sobie krzywdę.-powiedział rysując coś łapką na ziemi. Spojrzał na nowo przybyłego wilka.
-Aleś ty okrutny-rzucił z pogardą w głosie.

Biały Kieł

Uderzyłem go łokciem i przeturlałem się.
-Teraz to ja jestem na górze. - Roześmiał się Kieł.Po czym wstał.
-Zakończmy te spory,co Torak ?Mam już dość tych bójek naszych.W ogóle ja nie lubię się bić.Więc jak ? -spytał.Na prawdę miał dość tych kłótni.

Torak

Spojzałem na kła i przewróciłem go po czym wszedłem na niego-Nie ma sprawy-powiedziałem z usmiechem i zszedłem z przyjaciela-Ale wiesz nie bierz tego do serca ja lubie sie powygłupiać-powiedziałem-A może w najbliższym czasie wyzwiemy siebie na wzajem na pojedynek na arenie tak na przyjacielską walkę-
powiedziałem z uśmiechem i usiadłem obok.

Biały Kieł

-Taaa.. Lubisz się powygłupiać.
Oraz tresować lemury żeby rzucały w przyjaciół nożami.. - podsumował smętnie Kieł.
-A co do walki,to nie.Przecież powiedziałem przed chwilą że nie lubię walk.

Phobs

Phobs fuknął pod nosem i zmarszczył czoło.
-Nawet nie raczył odpowiedzieć...-pomyślał.
-Gardzić, gardzić, gardzić!-jego głowę nachodziły różne rzeczy. Po chwili jednak wrócił do rzeczywistości.
-A może pójdziemy na spacer po wsi, drodzy panowie?-spytał próbując naśladować głosem wyniosłego mężczyznę.