Las Śniegu

Torazo

-Nie. -Skłamał. Jego łapy drżały, lecz bał się, że jeszcze będzie musiał opuścić to miejsce... Uniósł łepek w górę wyłapując nowe zapachy. Zamachał przyjaźnie ogonem.

Shade

Położyłam go sobie na plecach, miałąm puszyste futro, więc ogrzewało trochę. - Jak Tobie nie jest zimno to ja jestem z księżyca. - zaśmiałam się. - Śniej jest fajny, prawda? Ja pochodzę z krainy, gdzie jest tego cały góry... Jestem śnieżnym wilkiem. Jak widzisz po kolorze futra.

Sherii

- Skoro jesteś taka urodziwa to masz pewnie wielu amantów prawda? - zapytała i razem z nią spojrzała w ciemne niebo, przypomniały jej się czasy kiedy to ona była zakochana i szczęśliwa.

Niki

- Amantów to może i jest kilku, ale i tak ja mam tylko tego jednego jedynego. - wróciła jakby wyrwana z zamyślenia i otrzepała łeb dmuchając w grzywkę - Pamiętam jak byłam mała i mówiłam, że chcę mieć taką grzywkę jak ty. Teraz mam dwa razy większą i to do tego szopę na łbie a nie grzywkę - zaśmiała się.

Torazo

-Może tylko trochę... -Powiedział wtulając się w miękkie futro wilczycy. -Śnieg jest fajny i zimny. -Stwierdził... -A co to jest księżyc? -Spytał po chwili bardzo zaciekawionym głosem. Miał prawo tego nie wiedzieć, a ta wilczyca była naprawdę miła, więc czemu nie miałaby mu odpowiedzieć? Uśmiechnął się do niej przyjaźnie.

Shade

- Spójrz na niebo. Do góry. - wskazałam pyszczkiem. - Widzisz? Jest tam miliony małych kropek, - chciałam mu to wytłumczyc tak, żeby zrozumiał. - to są gwiazdy. A widzisz taki wielki okrągły... eee... okrąg? - zaśmiałam się cicho. - To księżyc.

Baks

Ocknął się zobaczył szczeniaki...
-Co się stało sie?-zapytał przeciarając oczy

Shade

- Z czym co się stało Baks ? - spojrzalam na niego i uśmiechnęłam się. - Dogadałam się ze Smithem! - zaśmiałam się. Musiałam uważać, miałam Torazo na grzbiecie.

Baks

-Fajnie, super, wyśmienicie-mówił
-Ja się chyba rozstałem z Rene... Chyba na pewno xD-przewrócił oczami- life is brutal

Shade

- Znajdziesz sobie inną. - uśmiechnęłam się do niego tylko, cóż więcej mogłam mu powiedzieć. - Olała Cię, wiec nie była dość dobra.

Torazo

Spojrzał we wskazanym kierunku. Wyciągnął łapkę do nieba jakby chciał po niego sięgnąć... Jego zielone oczka błysnęły. -Księżyc... -Powtórzył. -Jest piękny... -Stwierdził. Tak jak ktoś może zakochać się w kimś od pierwszego spojrzenia, tak właśnie Torazo zakochał się w tym widoku. Swą łapkę wyciągnął wyżej, lecz niestety stracił wtedy równowagę i sturlał się z grzbietu wilczycy na śnieżny puch. -A co księżyc tam robi? -Zapytał po chwili wstając i otrzepując się ze śniegu.

Shade

Wsadziłam go znów na plecy. - Oświetla noc, upiękrza widok. Wierzę, że od niego bierze się magia. - uśmiechnęłam się wbijając wzrok w księżyc.

Baks

-Jak Ci się to prosto powiedziało... taa znajdę sobie inną :D
-Bla bla bla-gadał niedorzecznie aby nikt go nie zrozumiał

Shade

- Baks nie jęcz. Tyle tu fajnych wilczyc... - wywróciłam oczami. - A ty jeszcze narzekasz!

Baks

-Shade, ja żartuje-powiedział
-Po prostu nie wiem co robić... okropnie nudzi mi się a wy też nudzicie...

Shade

- No to daj mi spokój skoro Cię nudzę. - odpowiedziałam mu i rozejrzałam się. - Nie jestem organizatorem wycieczek, żeby Tobie czas organizować. Jesteś już duży i sam sobie to zrobisz. - westchnęłam. Poprawiłam Torazo, który zsuwał mi się z grzebietu.

Baks

-Ehh mam was dość!-krzyknął
-Zmieniacie się z dnia na dzień... dziś jesteście fajni jutro do niczego...-mówił

Wardress

- No maluchy, koniec zabawy. - uśmiechnęła się. Wzięła zmarznięte szczeniorki na grzbiet. - Jutro też pozwiedzamy. - dodała wiedząc, że spotka się z niezadowoleniem. Ruszyła ku legowisku z Miyo i Torazo.

Szasta

Odszedł trochę od nich - Cześć Niki - rzekł tylko do małej i położył się pod drzewem zły. Mlaskał kłami na prawo i lewo niszcząc co popadło mu w szczękę.

Wardress

Wbiegła do Lasu. Podeszła do Szasty. Przytuliła się do Niego. Tak po prostu, bez słowa.