Świerkowy las

Kain

odbił się od ziemi, na następną gałąź. musną ją jednak tylko pazurami, odbijając się do następnej. poruszył uchem.

Szasta

Katujesz się skokami a lepiej poćwiczyłbyś kły-zwrócił uwagę Zakiro...może tak mu jakoś pomoże.Smith to twardy przeciwnik więc popracuj nad władaniem kłami-dodał.

Desmond

Des uniósłtylko brwi, patrząc na skaczącego wilka. Potem machnął ogonem i czekał na reakcje War.

Wardress

Spojrzała na przybyłego wilka. Doszła do wniosku że jest synem Szasty, bo i On miał w sobie to coś tajemniczego. Szybkim, zwinnym ruchem łapy przygwoździła ogon Des'a do ziemi. - Wiesz Desmond, młoda już aż tak bardzo nie jestem ale moje zmysły wciąż się wyostrzają. - dodała szczerząc bieluśkie, ostre kły w kierunku kolegi.

Qedr

Przyszedłem do lasu. Zauważyłem War i cichutko zaszłem ją od tyłu. Położyłem łapy na jej oczy.
- Zgadnij kto to? xD

Wardress

- Wszędzie poznam ten lekko wybujały głos. Qedr. - mruknęła i skrzydłem zdjęła jego łapy z oczu. - Co tam u Ciebie? - zapytała spokojnie ziewając.

Qedr

- Ech... Jak zwykle mnie poznajesz... Co u mnie? Nic... Dosłownie. Siedzę sam w lecznicy, a jedyne osoby jakie jako tako znam z pszeszłości i które tu widuje, to ty, Inna i Paige... Reszta się rozeszła i czas na "nowe pokolenie". Heh... Ale bardziej mnie interesuje co u Ciebie ;]. - skończyłem wypowiedź xD

Wardress

- Jak widać nic się nie zmieniłam, trochę więcej lat przybyło, latać dalej latam, do tej pory tylko poznałam tylko Desa i Ciebie. Samotność mi sprzyja. - powiedziałą spokojnie zatapiając błękitne oczy bez źrenic we gęstwinie lasu.

Qedr

- Heh... Samotność... A co z Shadowem? - spytałem

Wardress

- Przeszłość. Rozpoczynam nowy etap życia, może doczekam kolejnego miotu szczeniąt? - uśmiechnęła się delikatnie.

Qedr

- Hę? Z tego co zrozumiałem, to albo Shadow coś nabroił, albo ktoś inny, albo ktoś inny nabroi xD.

Wardress

- Sądzę, że dopiero trzeba nabroić. - zaśmiała się. Stary dobry Qedr. - Widziałeś może Flame'a albo Sea'ę? Właśnie, jak im się układa?

Qedr

- Kobieto... Wróciłem tu pare dni temu... Jedynych członków mojej bardzo rosłej rodziny jakich widziałem to Paige... - westchnąłem

Wardress

- No wiesz Qedr, możemy stworzyć nową rodzinę. - powiedziała z całkiem dobrze udawaną powagą. Usiadła wygodnie drażniąc jego pysk swoim ogonem.

Qedr

- Czemu tak sądzisz? - odpowiedziałem z lekkim uśmieszkiem

Wardress

Pacnęła go ogonem w bok pyska. - Jak śmiesz uświadamiać mi, że Ci się nie podobam!? - zaśmiała się.

Qedr

- Proszę, nie baw się mną... Jak powiem, że nie, to się obrazisz, a jak powiem tak... To zobaczymy :]

Wardress

- Nono no Qedr. Nie wiedziałam, że drzemie w Tobie cośz prawdziwego basiora. - zaśmiała się przyjacielsko i szturchnęła go skrzydłem. - Owszem, poszukuję partnera. - powiedziała z dość komiczną miną.

Qedr

Zaśmiałem się krótko
- Heh... Jaki ten świat dziwny... - mruknąłem coś sam do siebie - W każdym bądź razie jestem otwarty na oferty ;]

Wardress

- Może kiedyś. Mam zamiar pożyć jeszcze z 10 lat. - uśmiechnęła się i spojrzała w niebo. Zmierzyła wzrokiem pozostałych. Przez chwile zatrzymała spojrzenie na Szaście i Zakiro. Położyła łeb na łapach i okryła się skrzydłami.