Zakątek Lii [*] i Massacre'a

Lia

*Popatrzyła się na niego*
-Byłam przywitać się z lutien-odpowiedziała
*uśmiechnęła się do niego*

Massacre

-Lutien? tą nową waderę, hm?- popatrzył się na rzeczkę.
-Myślałem, że to jakaś Twoja rodzina lub ktoś bliższy...- oznajmił.
Przytulił się do futerka Lii.

Lia

*zamyśliła się na dłuższą chwilę i powiedziała*
-znam się bardzo długo z Lutien... ale ona chyba mnie nie pamięta...-opowiedziała.

Massacre

-Mhmm...- mruknął nadal leżąc na Lii.
-Nie martw się, pewnie nie długo odzyska pamięć, niech tylko oswoi się ze swoim nowym środowiskiem. Też tak miałem- oznajmił.
Ta cała Lutien, którą obserwował w zaroślach wydawała mu się dziwna... no, ale w końcu to znajoma Lii więc nie mógł rzec na nią ani jednego złego słowa.

Lia

-kiedy ostatnim razem ją widziałam byłyśmy jeszcze wtedy najlepszymi przyjaciółkami...teraz zachowuje się co najmniej dziwnie...-odrzekła
*rozejrzała się do o koła siebie i westchnęła*

Massacre

-Może zmieniła się od waszego ostatniego spotkania...- pomyślał
-Albo i samotność zrobiła swoje... Gdybym Ciebie nie poznał, też bym zachowywał się dziwnie. Samotny wilk to tak samo jak wilk bez życia... błąkający się po krainie, nie wiedzący co ze sobą zrobić.- odpowiedział stanowczo.
-Daj jej trochę czasu. Gdy się oswoi z terenem, sama do Ciebie przyjdzie. A jeśli chcesz... Mogę sam z nią porozmawiać gdy będzie okazja.- popatrzył się na swoją ukochaną.

Lia

*uśmiechnęła się, i powiedziała*
-Masz rację myślę że po prostu za długo była sama...porozmawiam z nią nie długo-odrzekła.

*położyła się na trawie*

Massacre

-Może znajdź jej partnera?- spytał ot tak.
-Może właśnie tego jej trzeba... miłości i uczucia. To powinno poprawić jej humor i ogólnie jej stan...- pomyślał.
Popatrzył chwilę w niebo po czym podniósł się i ruszył w stronę rzeczki.
Idąc, zwrócił swe ślepia jeszcze na siedzącą Lię po czym poszedł dalej do wodopoju.

Lia

-z tą miłością to chyba masz rację ale kto by ją chciał przecież nikt jej nie zna-odrzekła po czym zamyśliła się na chwilkę.
*popatrzyła w jego stronę*

Massacre

Massacre wróciwszy od wodopoju rzekł:
-Wiesz... Ty też mnie nie znałaś, a że tak szybko się zakochaliśmy w sobie... To zależy...- odrzekł.
-Trzeba dać jej szansę, wyciągnąć ją do towarzystwa by poznała inne wilki... Na pewno się rozkręci. - oznajmił.
-Wybacz mi, ale muszę się gdzieś przejść...- rzekł raptownie, ucałował Lię w policzek i nieśpiesznym krokiem ruszył w drogę.
-Pozdrów ode mnie Lutien! i nie martw się o mnie, wrócę niedługo- krzyknął za sobą.

z.t

Lia

*położyła się i czekała na swojego partnera*
-Hmm...ciekawe kiedy on wróci-myślała.
*wstała, podeszła do rzeczki i napiła się, po czym powróciła w miejsce na którym leżała*

Massacre

Massacre wrócił dość późno. Zauważył, że Lia leży w legowisku.
Zauważył, że z pyska kapała mu jeszcze świeża krew Kajna, którego ugryzł.
-I co ja znowu zrobiłem...- pomyślał.
-Jednak nie wyzbyłem się mojej złej strony tak do końca.- wyszeptał nie chcąc obudzić ukochanej.
Podszedł do rzeczki, przemył pysk i powrócił na miejsce.
Przyłożył kufę do uszka Lii i wyszeptał:
-Kocham Cię skarbie- po czym położył się koło niej tuląc ją czule.

Lia

*Lia obudziła się,obok niej leżał Massacre*
-Gdzie on znowu się podziewał-myślała zmartwiona.
*wstała wyciągnęła się i napiła się z rzeczki*

Massacre

Massacre lekko otworzył swe ślepia.
-Kochanie, nie śpisz?- spytał.
-Wybacz, że mnie tyle czasu nie było, ale... miałem pewne komplikacje... długa historia...- odrzekł po czym spojrzał na waderę.
-Pewnie się martwiłaś gdzie się podziewam. Jak widać nic mi nie jest.- schował swój pysk między łapy.

Lia

*popatrzyła się na swojego ukochanego*
-Nie już nie śpię,martwiłam się o ciebie...Ale to nic najważniejsze że jesteś tu zemną i że nic ci nie jest.
*Wtuliła się w jego futro i szepnęła*
-Kocham cię.

Massacre

-Jesteś bardzo słodka- rzekł do Lii
-Ja też Cię kocham- wyszeptał i polizał ją czule po kufie.
-Więcej Ciebie nie zostawię tak samej...- oznajmił stanowczo i z kretesem.

Lia

*uśmiechnęła się i odrzekła*
-Dziękuję,kiedy siedziałam tak sama zaczęłam się zastanawiać jak damy na imię naszemu dziecku...masz jakieś propozycję?-mówiła do ukochanego.

Massacre

-Pomyślałem, że gdyby była to córka to może Vinelly?- popatrzył się na waderę.
-Jeśli syn, to niestety ale nie wiem jeszcze jak moglibyśmy go nazwać- zamyślił się nieco.
Szczerze mówiąc, liczył, że to będzie córka...

-Wiesz co kotku... przejdę się do April. Jakby coś się działo to przyjdź po mnie- rzekł po czym utulił swą ukochaną i ucałował. Chwilę później już odchodził.

z.t

Lia

*uśmiechnęła się*
-Tak Vinelly to ładne imię-powiedziała uśmiechając się do Massacre'a.
z.t

Massacre

Maszerował i maszerował. W końcu dotarł do miejsca w którym była nie wielka rzeczka, a wokół rosły bujnie drzewa, krzewy i kwiaty.
Massacre zauważył wyleżaną glebę.
-Ktoś tu spał?- powąchał to miejsce, ale nie kojarzy tego z niczym...
-Trudno. Muszę się napić.- podszedł do rzeczki i łapczywie zaczął pić.