Złociste Morze

Death

Spojrzałem na pomarańczową wilczycę. Chyba była zmęczona, na moim pysku pojawił się serdeczny uśmiech. Usiadłem przy niej i patrzyłem na horyzont.

Folle

W końcu się obudziła, słońce już zaszło- powiedziała z uśmiechem do Deatha
Usiadła obok niego i wpatrywała się w niebo=]

Death

-Tak nie długo, będzie ciemno.-Powiedziałem i spojrzałem się na chwilę na Klodi, a później na przyciemniające się niebo. Obwinąłem ogonem swoje łapy i naprostowałem uszy na baczność.

Folle

Och zaczyna się robić zimno brrr- powiedziała i zaczęła owijać się ogonem jak tylko mogła. Nagle wyglądała jak mały kłębuszek=]

Hari

Poderwał gwałtownie łeb, rozglądając się dokoła stalowymi oczyma. Zamrugał, nie dostrzegłszy małego szczeniaka. Najwidoczniej mu się przysnęło, a małemu zaczęło się nudzić, więc... Nie, to było coś innego. Do nosa Hari'ego wdarł się zapach matki wilczka, która najwidoczniej przyszła tutaj i zabrała go. Dlatego się nie obudził: nie było niebezpieczeństwa, a jedynie zdenerwowana rodzicielka. Żal mu było szczeniaka... Miał nadzieję, że jeszcze go spotka.
Podniósł się, otrzepał i ruszył w swoją stronę, rozmyślając o małym smyku głodnym wiedzy o świecie. Może mu jakoś pomoże?

z.t.

Leavi

Mały szczeniak o brązowym futrze przechadzał się po brzegu morza. Zimne fale muskały delikatnie jej drobne łapki. Wzrok miała spuszczony w dół... Nic nie rozumiała, niektórzy byli tacy... dziwni. Nie miało to wszystko sensu. Czy na prawdę życie szczeniaków nie mogło być całkiem beztroskie? Nie mogły nie mieć problemów i cieszyć się swojego rodzaju wolnością... Czemu zawsze nad wszystkimi ktoś musiał stać? Ktoś musiał mieć wyższą, niepodważalną władzę? To było nie fair. Ale kogo to interesowało... Przecież i tak jakby o tym głośno mówiła, znalazłby się ktoś, kto temu by zaprzeczył. A tego kogoś ktoś by poparł. I dla nikogo nie liczyło by się zdanie małego szczeniaka, bo i po co?

Death

-Może cię jakoś okryć?-Zapytałem wilczycę, wyglądała jak mała puszysta kulka. Usiadłem bliżej niej, czekałem na jej odpowiedź. Wyglądała tak słodko, jak mały szczeniak.

Ashia

-Już-już jestem - Powiedziała zasapana wilczyca.
-Brrr ale się zimno zrobiło - powiedziała i spojrzała w niebo

Leavi

Leavi słysząc czyiś głos podniosła wzrok na czarnego wilka, potem na brązową wilczycę... Dopiero teraz zauważyła ich obecność. Wcześniej nawet nie pomyślałaby, że ktoś poza nią jest w tym miejscu! W końcu się zatrzymała, odeszła kawałek od brzegu i usiadła ze spojrzeniem wbitym w linię horyzontu.. Tam gdzie niebo łączy się z wodą... Bardzo ciekawiło ją co tam dalej jest... jeśli w ogóle coś tam jest. Może to koniec świata? Nie.. koniec, to złe słowo - kraniec. Te przemyślenia nie pierwszy raz goszczą w jej głowie, identycznie było nad Przepaścią..

Death

Spojrzałem na małą wilczycę, robiło się tu trochę tłoczno. Jakoś nie lubiłem tłumów, ale jakoś sobie poradzę. Dziwne tak na prawdę byłem wrednym wilkiem, nie wiedziałem co teraz się zemną dzieje.

Folle

Tak chętnie-powiedziała do wilka i przytuliła się do niego. Nie wiedziała co to ale miała takie dziwne uczucie szczęścia. Było już całkiem ciemno jedynie pełnia rozjaśniła brzeg morze, był to cudowny widok.=]

Leavi

Dobra, siedzenie tu nie miało większego sensu. Westchnęła cicho... no cóż, trzeba się zbierać. Nie miała po co tu zostać... Z podniesioną brwią spojrzała na wilka i wilczycę... Ech, świat wariował. Nie rozumiała tego co się działo dookoła, nie rozumiała starszych wilków... Ale czy to źle? Nie. Jest szczeniakiem, ma jeszcze wiele czasu by wszystko zrozumieć. Ma jeszcze wiele czasu by wszystkiego się dowiedzieć, by zdobyć potrzebne informacje do przeżycia... I tak będzie, w to nie wątpiła. Po chwili... zaczęła się oddalać.

zt.

Death

Trochę się zdziwiłem, ponieważ ona mnie prawie nie znała. Nie wiedziała jaki jestem a jakiego udaję. No cóż nie chciałem ujawniać w tym momencie, prawdziwego ja. Siedziałem nadal w tej samej pozycji, wpatrywałem się tylko w pełnie. Było to fascynujące, starałem się nie pokazywać, prawdziwego siebie. Na pewno wilczyca by się przestraszyła.

Folle

Już jej było ciepło.-Pomyślała.
A mam takie pytanie-powiedziała z iskrą w oczach.
Jak jest twoja przeszłość-odparła z uśmiechem, po czym zaczęła się dalej wtulać w jego czarną sierść.

Gress

Gress'ia łapy poniosły go w to miejsce. Samiec usiadł normalnie na piasku, spojrzał na słońce. Przyglądał się harmonii, próbował zatamować swoje pytania, które wpływały mu do łba. Ci dręczyciele mózgów chcieli zapytać o czymś, czego nie można określić. Nawet rodzaju, płci, wyglądu, smaku i innych rzeczach. To takie niemożliwe.

Fari

Fari przybiegła tu po zapachu przyjaciela. Nie widzieli się chyba z miesiąc. Wadera usiadła przy Gress'ie i odetchnęła.
- Hej co u ciebie? Nagrabiłeś sobie problemów? - zapytała i poniosła doń łapę. Pomachała wesoło ogonem, tak szybko nim przebierała jak Charles nogami.

Gress

Gress dostał olśnienia. Właśnie gdy Fari tu przyszła, basior właśnie myślał o niej.
- Ach, Shazza jest moją partnerką. Poza tym mówiła, że jesteś niedooobra!!! - przeciągnął złowieszczo, po czym zamiast przeciągać wyrazy, przeciągnął sam siebie.
- Zagramy z zgadnij kotku co mam w środku? - zapytał, robiąc słodką minkę szczeniaka na którą Fari zawsze działa.

Fari

- >Bum!< Wiedziałam że będzie to ona, tylko czemuuuuuu??? - spytała sapiąc jak sportowiec po biegach, a na widok prześlicznej minki, uśmiechnęła się ciepło.
- Jestem dobra i miła. Zagram, ale ja zgaduję, O.K? - pokazała łapą swoją czekoladę, którą wyjęła z torby.

Gress

- Ha mówiłem że będę lepszy! - powiedział, ponieważ jak zwykle myślał że będzie od niej lepszy. Basior po godzinie długiego namysłu, wreszcie wybrał sobie rzecz, którą ma w czeeeko-czekoladzie (on jest czekoladą XD). Uśmiechnął się chytrze i wyciągnął wachlarz.
- A ja mam wachlarz, dzięki któremu będzie mi zimniej bo jest gorąco. - zaczął się wychwalać.

Fari

Fari zrobiła minę groźnego Dowódcy.
- A więc zgaduję. - mruknęła, zaczęła się namyślać. Może pomarańczę, może fortepian, może kangura... O kurczę!
- Ha wiem! Banana! - krzyknęła tak, że tylko on powinien usłyszeć.