Złociste Morze

Wasp

- Dobrze się spało? - spytał i uśmiechnął się. Otarł się lekko pyskiem o łebek Carly. Na przybyłą waderę zerknął tylko przelotnie, nie interesowało go teraz zbyt wiele poza partnerką.

Valire

Przybyła spokojnym krokiem patrząc na wilka.Była samotna.Cóż,takie było jje przeznaczenie.

Wasp

Wasp westchnął, usłyszawszy kolejne kroki na piasku. Uniósł łeb, a jego rubinowe ślepia spoczęły na waderze o jasnoniebieskiej sierści. Zmierzył ją zwyczajnym dla niego krótkim i wypranym z wszelkich emocji spojrzeniem.

Valire

Machnęła ogonem.W duszy miała ukrytego demona.

Wasp

Istnieje coś takiego jak regulamin. I jego punkt, który mówi wyraźnie, że POST W STREFIE GRY MUSI SKŁADAĆ SIĘ Z CO NAJMNIEJ 15 SŁÓW.

A Wasp wrócił wzrokiem na swoją partnerkę. W niebieskiej samicy nie dostrzegł nic interesującego, nawet wszelkie ciemne moce, które być może zawładnęły jej ciałem, nie robiły na nim wrażenia. Sporo się zrobiło w krainie tych opętanych stworzonek. Smutne, zaprawdę.

Valire

A wilczyca spokojnie patrzyła na nich.Zazdrosciła jej.

Carly

Zaśmiała się cicho, po czym polizała go po pyszczku. Taaak, była wielką szczęściarą. Wokół Wasp'a pałętało się tyle panienek... Miał z czego wybierać. A jednak jego wybranką została Carly, robiąc pierwszy krok. Zawsze szła do przodu, nigdy się nie cofała w pół drogi. Naturalna, nikogo nie udająca.

Wasp

Uśmiechnął się, kiedy zobaczył, że Carly się obudziła. - Gdzie się podziewałaś tak długo? - zapytał. Podniósł się do pozycji siedzącej. Leżenie na chłodnym piasku na dłużą metę nie było zbyt przyjemne.

Irma

mała wbiegła i zobaczyła wilczyce
-szukam mami-palnela do bialej wilczycy

Carly

- Ja? - poruszyła uchem, brzęcząc ozdóbkami - Tu i tam.
Machnęła ogonem, który również brzęczał od drobnych gwiazdek. Wpatrywała się słodko w partnera. Rozchyliła pyszczek, by coś powiedzieć.
- Zauważyłam - zaczęła cicho - Że nie mamy swojego miejsca w Miejscu dla Zakochanych.

Wasp

- Ehm, tak... ta odpowiedź bardzo wiele mi wyjaśniła - odrzekł z rozbawieniem w głosie, lecz jego uszy opadły nieznacznie, kiedy wilk usłyszał dalszą część wypowiedzi Carly. Miejsce dla zakochanych?! - No i co w związku z tym? - zapytał znudzonym tonem. Zakładanie sobie takiego gniazdka miłości w krainie wcale nie kojarzyło mu się zbyt dobrze. Od razu przed oczami stawała mu Renna.

Carly

Widząc pojedynczy ruch uszu partnera, zrobiła śmieszną, skwaszoną minę. Po chwili parsknęła śmiechem. Wstała i optelepała się z piasku.
- A jak myślisz? - dodała cwanie.
Nagle zauważyła coś świecącego w piasku. Delikatnie to wyciągnęła. Gwiazdka z jej grzywy, eh.
- Odpadło. - fuknęła.
Usiadła, usiłując przyczepić to spowrotem.

Wasp

- Ach... moim zdaniem wspaniale nam się żyje bez słodkiego, ociekającego różowym lukrem gniazdka miłości. Ale jeśli tak bardzo ci zależy, możemy sobie poszukać jakiegoś miłego miejsca tylko dla siebie. Jakoś to przeżyję - powiedział i westchnął ciężko, w prawdziwie teatralny sposób. - W końcu dla ciebie wszystko, kochanie.
Kiedy Carly zaczęła siłować się z gwiazdką, Wasp zaśmiał się i wyciągnął jej z łap tę ozdóbkę. Przyczepił ją sobie do arafatki (przyjmijmy, że to czerwone na jego szyi to arafatka jest xD) i powiedział. - Tobie wystarczy tych ozdóbek i tak błyszczysz się już jak choinka. A ja muszę mieć coś, co mi będzie ciebie przypominało, kiedy znów zechce ci się zwiać z krainy na kilka tygodni, o!

Carly

Zaśmiała się perliście, po czym wróciła do tematu.
- Nie musi ociekać różowym lukrem, czy tam jak to tam ująłeś. Może być miejscem spokojnym, całkiem nieprzypominającym inne 'zakolovciane' miejsca. - postanowiła Waspowi nie mówić jeszcze o miejscu, które znalazła.
Odwróciła się w stronę morza, po czym usiadła. Ognisty zachód słońca, lekki powiew i zapach soli morskiej podchodzący pod nos, woda podmywająca łapy, był wspaniałym momentem, jak dla Carly. Westchnęła cicho, po czym jej kąciki ust podniosły się lekko.

Wasp

Z wielką ulgą odetchnął, usłyszawszy słowa partnerki. Uśmiechnął się szeroko, szczerząc ostre zębiska i zapytał. - Uśpiony wulkan, kratery i spalone na siarczystym gorącu pieńki drzew...?
Tak, takie miejsce dla zakochanych byłoby dla Waspa rajem - jego klimaty. Wiedział jednak, że taka wizja jest zupełnie nierealna ze względu na zamiłowanie Carly do wszelkich zbiorników wodnych. Wyjątkowo oryginalna była z nich para - Ogień i Woda. Cóż, ponoć przeciwieństwa się przyciągają.

Carly

Popatrzyła na Waspa kątem oka, po czym strzepnęła uchem, a gwiazdki brzęknęły metalicznie. Oblizała pysk nieznacznie, przyglądając się pięknemu widokowi, jakim było niebo. Wstała i odwróciła się, po czym otuliła partnera szyją.
- Kocham Cię Waspuś - machnęła ogonem z zadowoleniem, szepcząc cicho.

Wasp

Otuliła szyją? o.O

Zaśmiał się i wtulił pysk w jej gęstą, mięciutką sierść, zmrużywszy leniwie czerwone ślepia. W tej chwili wydało mu się niesamowite, że tyle długich dni, tygodni wytrzymał bez tego słodkiego zapachu, głosu, dotyku ukochanej wadery... Wasp nie potrafił już żyć bez niej. - Ja ciebie też, Carly. Nawet nie wyobrażasz sobie, jak bardzo - mruknął cicho niczym wyjątkowo szczęśliwe kocisko.

Carly

bądźmy dobrej myśli. xD

Zamruczała cicho z zadowoleniem. Wasp był dla niej najważniejszy, nie wyobrażała sobie bez niego życia. Jednak mimo jej szczęścia jej głowę ciągle zakrzątały szczenięta. Fakt faktem, miała Arianę, ale to nie to samo. Miała Amiję, ale była dorosła. Cóż. Otworzyła oczy, po czym, odsuwając się od partnera, położyła się na brzegu, zakładając łapę na łapę, położyła łeb na piasku, podwijając owe łapki pod siebie. Przymknęła oczy, rozmyślając.

Wasp

Zaskoczyło go nieco, że partnerka tak nagle się od niego odsunęła. Czyżby nagła zmiana nastroju? Usiadł na piasku i wlepił w nią spojrzenie. Carly nigdy nie była wilczycą zbyt wylewną w uczuciach, nie powinno go więc to specjalnie dziwić. - Wyglądasz, jakby coś cię trapiło - powiedział po chwili milczenia. Może nie powinien przerywać jej tej zadumy, jednak nie potrafił się powstrzymać przed zadaniem tego pytania.

Derin

Derin przybiegł tutaj tak szybko jak umiał. Rozejrzał się i nie dostrzegł Zire. Miał nadzieje, że zaraz przyjdzie. Bardzo chciał z nią pływać.