Tęczowy wodospad

Maryse

Musiała przyznać - Ray ją wkurzał. I to nawet bardzo. Chce się tak bawić ? A proszę. Warknęła niedosłyszalnie, gdy ten zaczepił ją barkiem. Odwróciła wzrok i utkwiła go gdzieś w lesie. Puszysty ogon zamiatał machinalnie okolicę. Zmróżyła lekko ślepka, co było ledwie widoczne pod czarną opaską. Teraz dopiero zdała sobie sprawę, że ma ją na oczach.

Ray

Zaśmiał się pod nosem po czym westchnął ciężko opadając ciałem na zimną skałę.
- To proste słowa, możesz nazwać je kiczem
ale dla mnie to było największe przeżycie
Naprawdę chciałem iść z Tobą przez życie
Nigdy nie pojmiesz co się działo w mojej psychice
Głupi marzyciel, to wszystko było mitem
Przeklinam moment gdy wszedłem na twoją orbitę
I zakręciłem się tak niesamowicie
I zatraciłem się tak na całe życie - z jego pyska wydobyły się melodyjne słowa. Przekręcił się tak nucąc na grzbiet a głowę położył płasko by mieć na widoku wilczyce na fochu.

Maryse

Wsłuchiwała się w słowa Raya z uwagą. Dokładnie określały teraz jej emocje. Przypomniała sobie wydarzenia jeszcze zanim przybyła do tej krainy. Westchnęła cicho odganiając te myśli, po czym położyła się na jednym z korzeni drzewa. Spojrzała kątem oka na wilka. Jej pyszczek nie wyrażał żadnych emocji.

Ray

On zaś przebierał w myślach szukając słów do kolejnych smętów, które zamierzał wyśpiewać sobie. Chłód bijący od ziemi przeszył jego całe ciało. - Twoje oczy już nigdy się nie przyśnią
Cienka linia między miłością i nienawiścią - po chwili zauważył zmiane w rozmówczyni.
- Co ci? - spytał z lekkim zawahaniem.

Maryse

Spojrzała na niego ze złością, a zarazem z obojętnością. - Obchodzi Cię to ? - spytała beznamiętnym tonem patrząc tępo w bursztynowe oczy wilka. Ogon w pewnej chwili zatrzymał się i leżał bezwładnie na ziemi. Wyglądała teraz jak posąg, w ogóle się nie ruszała. Na jej pyszczku można było teraz wykryć lekki smutek.

Ray

Zdziwil się troszkę. - Hej spokojnie...jak nie chcesz to nie mów. - opuścił wzrok jakby potulniejszy niż wcześniej i położył uszy po sobie kładąc pysk na łapach. Dołek.

Maryse

Popatrzała na niego ze zdziwieniem. - Wiesz co ? Zaczynasz mnie wkurzać.. Raz jesteś arogancki, bezczelny i w ogóle, a teraz "Hej spokojnie." - przedrzeźniała Go. Dmuchnęła zdenerwowana w grzywkę i wbiła pazurki w korę.

Ray

No cóż poradzić, że taki był. Westchnął ciężko zamykając oczy po czym starał się wyciszyć. Jak widać na prawdę niewiele wilków potrafiło zrozumieć charakter Ray'a i usposobienie.

Maryse

Popatrzała w niebo i rozluźniła mięśnie. Musiała jak najszybciej się uspokoić, bo nie wie co by zrobiła. Oddychała wolno i głęboko. Spojrzała na Raya smutnym wzrokiem. Jak widać zmiana krainy nic nie dała, wszyscy dalej ją ranią. Chyba tylko dlatego opuściła rodzinne miejsce.

Ray

Czym on niby ją zranił? Podniósł wzrok ciut wyżej na gwiazdy. Nie odzywał się bo obawiał się kolejnego ataku agresji z jej strony a sam miał gorszy dzień teraz. Do tego było mu zimno i zaczął lekko drżeć.

Maryse

Wetchnęła cicho, po czym powoli wstała. Ruszyła w stronę wodospadu. Nachyliła się nad taflą wody i wzięła kilka łyków zimnej cieczy. Podniosła wzrok na wodospad. Usiadła owijając łapy ogonem i smętnie się w go wpatrywała.

Ray

Spojrzał na nią po czym skierował wzrok na tafle wody. Pływały po niej delikatne żółte lilie wodne. Siegnął po jedną z nich łapą brodząc nią lekko w wodzie po czym otrzepał z kropli cieczy i wstając podał kwiatek Maryse sam siadajac z bok owinął ogon wokół łap.

Maryse

Spojrzała zdziwiona na Raya, jednak po chwili na pyszczku wymalował się uśmiech. Obejrzała dokładnie lilię. Była naprawdę piękna. Zamyśliła się na chwilę. Niespodziewanie liznęła wilka w mordkę, co ją samą lekko zdziwiło. Uniosła łebek wpatrując się w gwieździste niebo.

Mey

Zaczeło się jej troche nudzić.Ziewneła cicho i otrzepała się.Zerkneła jeszcze raz w strone wilków,wolno ruszyła do wyjścia.W połowie drogi nagrała prędkości i znikła za gąszczem.

Ray

Patrzył spokojnie w niebo nie oczekując żadnej konkretnej reakcji od Maryse gdy nagle coś poczuł zimnego a konkretniej wilczyca polizała go. W jednej chwili go zamurowało a po kilku sekundach na jego pysku pojawiły się spore rumieńce. Dłuższą chwile siedział cicho po czym przełknął głośno ślinę i wydobył z pyska - A to za co? - leciutko się uśmiechnął speszony.

Maryse

Spojrzała w jego stronę. Zamyśliła się na chwilę. - Za wszystko. - mruknęła po chwili ciszy i uśmiechnęła się lekko. Gdy Go polizała nie wiedziała jak zareaguje, ale jak widać nie trzeba było się bać.

Ray

Chrząknął błądząc wzrokiem po ziemi. - mhmm...no to może skoro jeszcze znosisz moje towarzystwo to zabierzesz się ze mną? Bo ja teraz ide gdzieś w kierunku plaży. - przeniósł spojrzenie na Mar po czym dźwignął się na łapy wzdychając wciąż mile zaskoczony zdarzeniem z przed chwili.

Maryse

- Jasne, mogę iść. - powiedziała z uśmiechem. Wstała powoli, przeciągnęła się i nie czekając na wilka ruszyła w kierunu plaży. Jednak przed tem machnęła ogonem tuż przed nosem Raya i zaśmiała się cicho.

Ray

Prychnął psikając zaraz po tym jak końcówka ogona Mar przeleciała mu przed nosem.
Uśmiechnął się złośliwie po czym ruszył biegiem ku plaży zostawiając ją za sobą.
[z/t >> stara latarnia]

Sammaria

Sammaria otworzyła pomału swoje zielone oczy.Zaspanym wzrokiem rozglądnęła się wokoło.Nie było tu nikogo oprócz jej.Wstała pomału i usiadła nad brzegiem.Zanurzyła delikatnie łapkę by sprawdzić jaka jest woda w wodospadzie.Poczuła delikatne ciepłe fale.Sammaria kochała pływać w ciepłej wodzie.Nie zastanawiając się wskoczyła do wody.Zanurzyła się pod wodę , a po chwili wynurzyła się.Wyszła na brzeg i otrzepała się z wody i usiadła nad brzegiem.Myślała o Kihe.Był dla niej wszystkim ,ale nie wiedziała kim ona była dla niego.Popatrzyła się w niebo.Było piękne jak zwykle.Nad wodospadem była piękna kolorowa tęcza.Zamknęła oczy i rozmyślała.Po chwili wybiegła z tego miejsca.