Las Wiecznej Ciszy

Sasori

-Ha.. Demony.. Mmmm.. Demony, demony, demony. - powtarzał sobie, chichocząc przy tym. Gdy szedł przed siebie, stawiał łapy po krzywiźnie, wysoko je podnosząc. Chwiał się na boki i delikatnie szamotał łbem, jakby zaraz miał odpaść. Wzrok wciąż robił się jeszcze bardziej dziki i nieopanowany. Sierść wciąż zjeżona. Nie był dokładnie sobą. Zachichotał ponownie, po krótkim majaczeniu.
-To już przeszłość.. Skarbeńki.. Biedaaaactwaa.. - wciąż opowiadał jakieś dziwne rzeczy. O tak, nie był już jednym z nich. Witeź miał moc bowiem, która była ponad demony.. Nie czuł się już opętany. Czuł się teraz władcą swej piekielnej duszy.

Axella

Wtem pojawiła się sylwetka szarej wadery, rozgląda się z entuzjazmem. Zauważa stojące nieopodal wilki, podchodzi do niech powoli.
-Witajcie- mówi znudzonym i spokojnym głosem.

Folle

Przyszła powoli. Zobaczyła Sasoriego i podeszła bliżej.
Witam-powiedziała z chytrym uśmieszkiem, nie zwracając uwagi na dwa basiory siedzące przy nim jeden bliżej drugi dalej.

Death

Zauważyłem szarą nie znajomą wilczycę, a potem Klodi. Nie lubiłem już jej towarzystwa. Sierść na moim grzbiecie trochę się zjeżyła, a pysk się zmarszczył, jednak nadal zostawałem w tej samej pozycji. Kontem oka, obserwowałem Sasoriego.

Sasori

Zachichotał jeszcze raz, potem kolejny. Nie mógł się opanować. Śmiech był diabelski, a wizerunek i facjata jego stawała się jeszcze bardziej dzika. Szalone szyderstwo przepełniło jego istotę. Począł chwiejnie okrążać obecnych tutaj, mierząc ich kruche ciała centymetr, po centymetrze, oblizując przy tym pysk... Nagle spod jego łap począł się wydobywać żywy, całkiem czarny ogień. Pochłaniał boleśnie jego ciało. Mimo pewnego siebie wyrazu pyska, było widać, że przeżywa niemiłosierny katiusz. Płomienie zaabsorbowały go prawie całego.. Nie było nic widać, jedynie dym wokół 'paleniska'. Sasori zniknął w kłębach ognia. Słychać było tylko jego szatański śmiech. Ciągle tam był.

Folle

Zobaczyła co się dzieje z Sasorim. Była bardzo pewna siebie w tym momencie , a na jej pysku pojawiał się większy uśmieszek. Nie wiedziała przez co on teraz przechodzi , to był raczej straszny ból.-pomyślała

Death

To co widziałem było dziwne a za razem straszne. Byłem ciekaw dlaczego taki się stał? Dlaczego został Demonem? Czy to przez jakiegoś wilka? Czy po prostu przez jego przeszłość? Wiedziałem jedno, że nigdy się nie dowiem i ze bardzo cierpiał i cierpi w tej chwili. Nadal mój wzrok tkwił na Klodi z tym samym wyrazem pyska, i najeżonym grzbiecie. Kątem oka zerkałem na Sasorkiego i rozmyślałem nad tymi paroma pytaniami, cały czas plątały się w moim umyśle.

Sasori

Pomału był już po wszystkim.. Dym opadał mozolnie, a ogień schował się pod masywnymi łapani, naszpikowanymi grubymi pazurami. Kiedy można było już dostrzec sporą, niżeli przedtem sylwetkę, łatwo można było się domyślić, że prawdziwe ciało zostało zniszczone. Nienaturalnie długi ogon został, jednakże łeb i ciało wyglądało już nieco inaczej. Postawa nie była rozmazana, nie była już po części z mgły. Teraz.. Był to osobnik wprost z piekielnego Hadesu, gdzie żywiołem był właśnie ów czarny ogień. Na mrocznym łbie widniała czaszka, a z boków wystawały zakrzywione rogi.. Wyglądał, jak gdyby stworzony był z płomieni, które w każdym momencie mogły się rozproszyć lub ułożyć w stałą, futrzaną postać. Z pewnością przedstawienie to było zjawiskowe, choćby z samego faktu, że wygląd Sasoriego był jeszcze bardziej odstraszający, jak i inny.
-Taaaaak.. Już mi lepiej. - syknął w ucho Ravenowi, zaraz po tym jak migiem znalazł się obok niego. Przesunął się ku niemu w ułamku sekundy, ciągnąc za sobą czarne smugi.
-Ale.. Zaczynam robić się głodny. - arogancki ton i dziwny wyraz pyska, z góry schowanego pod podniszczoną czaszką.

Beleth

Beleth dostrzegł pojawienie się smoczycy, która chciała zagarnąć jego jaskinię. Ignorował ją. Działo się tu co innego. A punktem tego całego zainteresowania był Sasori. Co mu się stało? Nie mógł nawet określić, czy to dobrze, czy źle. Z każdą chwilą się zmieniał. Beleth znowu cofnął się o kilka kroków. Czasem lepiej nie ryzykować. Napiął wszystkie mięśnie. Musiał w każdej chwili być gotowy uciec, odlecieć. Może nie latał najlepiej, ale wystarczająco dobrze, by móc zwiać. Czy jednak w tej chwili było to najlepsze rozwiązanie? Byli tu też inni. Może niezbyt bystrzy, ale jeśli nie rozumieli powagi sytuacji, to i ich należałoby ocalić. Beleth może wydawał się oschły i sztywny, jednak był także odważny i rozumiał cudzą głupotę. On w końcu kiedyś też był głupi. Teraz dawał sobie z tego sprawę. Rozumiał więc i cudzą głupotę... Nie, nie rozumiał. Niektórzy byli tak głupi, że nie dało się tego zrozumieć.

Death

Raczej nie zapowiadało się na spokojny dzień. Jak spojrzałem się na Sasoriego, to w myślach krążyły poprzednie pytania. Jednak coś mi podpowiadało, ze ktoś zostanie pozbawiony paru kropel, a może strumienia krwi. Nie zdziwiłbym się, jak to bym był ja. Mój pysk i futro wróciło do normalnego stanu. Teraz to patrzyłem się na Sasoriego a kątem oka zerkałem na Klodi.

Folle

Zmrużyła ślepia i patrzyła na Sasriego. Jej ogon zaczął się wić po jej przednich łapach. Czasem zerkała na Deatha.

Death

Zachowanie Klodi było dziwne. Jak by była podekscytowana zachowaniem Sasoriego. Nie wiedziałem co jej chodzi po tym łbie, i mnie to zbytnio nie obchodziło dopóki nie dostrzegłem, że od czasu do czasu ona zerka na mnie to robiło się wkurzające.

Folle

Klodi w końcu skoczyła na równe cztery łapy w kierunku Death'a . Jej futro zaczęło się strasznie jeżyć , a jej kły zaczęły się odbijać blaskiem. Podeszła bliżej Death'a i zaczęła warczeć na niego. Zaczynała czuć do niego nienawiść , która się wzięła tak na prawdę znikąd.

Axella

Zaśmiała się. Blondyna tak po prostu zaczęła warczeć na ciemnego basiora. Fakt, jej zachowanie było ciut dziwaczne. Zabawna...
Będzie się działo- pomyślała...

Death

To było dziwne, ale po co się tak na mnie najeżyła? skoro chce walki może ją dostać. Niestety ona ma marne szanse, że wyjdzie z tego bez szwanku. Zrobiłem to samo. Wstałem i skierowałem się w jej stronę. Łapy postawiłem szeroko a pazury wbiłem w glebę. Najeżyłem się od łba po aż sam koniec ogona. Zmarszczyłem pysk i z łatwością można było dostrzec długie szerokie kły. W pewnym momencie moje ślepia zaczęły się błyszczeć na czerwono krwisty kolor, byłem na prawdę wściekły.

Folle

Wskoczyła na gałąź a z niej na basiora. Wbiła pazury w jego kark i zaczęła się wgryzać w jego twardą skórę. Zaśmiała się szyderczo po czym zaczęła dalej się wgryzać coraz to głębiej.

Sasori

Pojawił się między wilkami.. Nie, chwila. Wilczkami, o. Zaśmiał się donośnie, już mocniejszym głosem niż wcześniejszy chichot. Oblizał czaszkę długachnym jęzorem, i wyszczerzył szkliste kły w wyrazie szyderczego uśmieszku. Był dużo większy od obydwóch wilków. Jego gęsta, długa sierść przysłoniła im widok siebie nawzajem.
-No chyba nie będziecie się gryźć tu po kostkach. - dodał rozjuszony tym zabawnym dla niego zajściem. Jego ton był jak najbardziej sarkastyczny, a i dziki. Pożądliwe, całkiem czarne ślepia zmierzyły oschle Deatha.

Death

Zacząłem warczeć i rzuciłem się na plecy, przygniatając wilczycę. Po chwili zacząłem ją gryź z całej siły gdzie popadnie i wbijać w nią swoje długie pazury. Nie mogłem się powstrzymać. Byłem wypełniony czystą agresją, która cały czas rosła w siłę.

Sasori

No cóż. Rzucili się sobie do gardeł. Wtem Sasori odsunął się od nich, by chwilę mogli się pożerać, a następnie uderzył przednim łapami o glebę, a ta zaczęła pękać. Pęknięcie nie było duże. Z owej szczeliny poczęły wydobywać się czarne płomienie, a z nich utworzyły się dwa pokiereszowane, piekielne ogary. Zniknęły na chwilę z pola widzenia, a następnie pojawiły się przy wilkach. Jeden chwycił Deatha, a drugi zaś Klodi. Oprócz połamanych kłów zakleszczonych na karkach wilków przez ogary, powiązały ich także strugi całkiem lodowatego ognia. Zawiązał się im na łapach. Ogary były odrażające, wypełzły w końcu wprost z Hadesu. Nie było szansy, by któreś z tych żarliwych wilków mogło się ruszyć.
-Oooojjj.. Za co się tak nienawidzicie. - mruknął sarkastycznym tonem, powoli okrążając wilki i fałszywie się uśmiechając.

Axella

Podniosła się z miejsca, podeszła bliżej wilków. -A niech się tłuką.- zarechotała.
Chociaż z nim może być zabawniej.-A Ciebie zwą...?-spytała.