Zakątek myśli.

Carly

Również na moim pysku zagościł uśmiech. Po głowie ciągle chodziła mi jedna myśl.
Tak samo zrobiła Shade, jeśli nie była pewna co do sprawy szczeniaków ze Smithem.
- Heh - mruknęłam pod nosem, wyobrażając to sobie.

Amija

Nagle w głowie zagościł mi nowy pomysł. I to taki, króry pewnie spodobał by się Carly. - Hmm... skoro Wasp nie chce mieć szczeniaków, a ty chciałabyś mieć dzieci... Możesz być moją mamą. - powiedziała to, szeroko się uśmiechając.

Wasp

- O - mimowolnie powiedział na głos, usłyszawszy propozycję Amiji. Bardzo spodobał mu się jej pomysł. Być może Amija wystarczy, by Carly mogła zaspokoić swój instynkt macierzyński?

Amija

Spojrzała na Waspa i jeszcze raz szeroko się uśmiechnęła. - To chyba nie jest taki zły pomysł, prawda ? - patrzała to na Carly, to na Waspa.

Wasp

- To jest wspaniały pomysł - odpowiedział, szczerząc kły w szerokim uśmiechu. Dodał, spoglądając na partnerkę. - O ile spodoba się Carlyś.

Amija

Cicho zachichotała. Wiedziała, że Wasp od razu się zgodzi. " No właśnie, o ile jej się spodoba... " - pomyślała.

Carly

Przysłuchiwałam się ich rozmowie. Kiedy o ucho odbiło mi się słowo "matka", uśmiech rozszerzył się do granic możliwości.
- Wspaniały pomysł! - pisnęłam.
W głębi duszy było to przeżycie, gdyż nie ja jestem jej prawdziwą matką, ale to było ciut podobne to mojego pomysłu, którego chyba nie wyjawnię.

Amija

Także się uśmiechnęłam. - A więc... witaj mamo ! - wykrzyknęła radośnie.

Carly

- ...córciu! - pisnęłam równie głośno jak ona.
Serce waliło mi jak młot, a to z radości. Cieszyłam się, a wręcz moja radość przekraczała pewną skalę. Ogon jak za nie tak dawnych momentów zaczął maniakalnie fruwać w tę i we w tę.

Amija

Jej ogon także zaczął latać w różne strony. Strasznie się cieszyła. Podbiegła do Carly i ją przytuliła. Nic nie mogło przerwać tej chwili.

Carly

Odwzajemniłam uścisk. Poczułam, jakby ktoś rzucił, tak z nikąd, szczęście na srebrnej tacy.
- Cieszę się ogromnie - mruknęłam z uśmiechem.

Amija

- Ja też - powiedziałam nie przestając się uśmiechać. To była najszczęśliwsza chwila w życiu.

Carly

Przestałam ją tak mocno ściskać.
- Za dużo tych czułości - zaśmiałam się.
Usiadłam, patrząc na Amiję pełnym rozbawienia wzrokiem. Dawno nie czułam się tak wspaniale.

Steria

Przyszła. Usiadła na brzegu, po czym zaczęła rysować po ziemi różne kształty. Jej wzrok był utkwiony gdzieś, daleko. Miała łzy w ślepkach.

closer

Cały czas biegł za Sterią. Nie wiedział co ma teraz zrobić jedno wiedział na pewno - muszę jej wszystko wyjaśnić - ale nie wiedział jak. Podbiegł do niej Gdy zobaczył jej oczy ''przepełnione łzami nie zawahał się i powiedział miłym i ciepłym tonem - Sterio nie gniewaj się na mnie ja po prostu ach nieważne broniłem się przed nim ... zaczął mnie atakować gdy tylko zauważył naszą zabawę w wodzie był zazdrosny ! Wybacz mi .... - W jego oczkach pojawiły się łezki

Carly

Popatrzyłam na szczeniaki.
- Zbieg okoliczności? - przemknęło mi przez myśl.
Zaczęłam się zastanawiać nad swoją decyzją dotyczącą, hm... Popatrzyłam na Waspa, a potem gdzieś w swoje łapy. Oblizałam pyszczek, nie wiadomo czego.

Steria

Nie dała mu dokończyć. Przytuliła Go i cmoknęła go w policzek. Schowała się w jego futerku, płacząc delikatnie, ale już cichutko. -Obiecaj mi .... Że się pogodzicie.

closer

Ah ten jego wyszczerz ,który powstał na pyszczku - Sterio wiesz tego raczej nie mogę ci obiecać on już mi chyba do końca życia nie wybaczy za to że mu się wtrąciłem w przyjaźń ... - przytulił się do niej i otarł jej łzy swym ogonkiem...

Steria

Pokiwała smętnie i charkneła noskiem. - Przynajmniej spróbuj. - spojrzała w jego oczy. - Mam jeszcze jedną prośbę.

closer

- To chyba się nie uda i ....- tutaj urwał dodając - proś o co tylko chcesz - uśmiechnął się jeszcze raz do przyjaciółki owijając ją swym cieplutkim ogonem.